Jak się okazało, kobieta miała zaległości czynszowe i nie chciała, by dowiedział się o nich... mąż. Pierwszy telefon odebrała pracownica portierni Ratusza przy placu Magistrackim. Drugi urzędnicy pracujący w budynku przy ul. Matejki. Oboje otrzymali informacje o ładunkach wybuchowych podłożonych w magistracie. Powiadomili policję. - Nie lekceważąc tych telefonicznych doniesień, podjęto decyzje o ewakuacji obu obiektów. Ogólnie ewakuowano ponad 250 osób, zarówno pracowników, jak i petentów urzędu - relacjonuje nadkomisarz Jerzy Rzymek z wałbrzyskiej policji. Wszystkie służby postawiono na nogi. Na miejsce udały się dwie grupy policjantów z sekcji rozpoznania minersko-pirotechnicznego wałbrzyskiej komendy, dwie jednostki straży pożarnej oraz zespół pogotowia ratunkowego. Po przeszukaniu pomieszczeń urzędów okazało się, że alarm był fałszywy. Urzędnicy wrócili do pracy. Policjanci wszczęli dochodzenie. - W toku prowadzonych czynności służbowych ustalili, a następnie zatrzymali w miejscu pracy podejrzewaną kobietę. Przyznała się ona do zarzucanych jej czynów. Obszernie wyjaśniła motywy swojego działania - mówi nadkomisarz Rzymek. Jak się okazało, głównym i jedynym motywem działań wałbrzyszanki był fakt zalegania z płatnościami czynszowymi, o których nie wiedział jej małżonek. Na wiadomość, że mąż udaje się do urzędu i ma wyjaśniać kwestie zalegania z opłatami, kobieta wpadła w panikę. Najpierw zadzwoniła pod wyszukany numer do Ratusza, a następnie do jednego z wydziałów przy ul. Matejki. Policjanci jednak bardzo szybko dotarli do sprawczyni telefonicznych "żartów". Za spowodowanie utrudnienia w pracy urzędu bezprawnymi groźbami o podłożonych ładunkach wybuchowych, 52-letniej kobiecie grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Nie wiadomo jak duże zaległości w płatnościach miała kobieta, gdyż informacje te objęte są tajemnicą. Wystarczy jednak dodać, że jej sytuacja nie była wyjątkowa. Wielu mieszkańców Wałbrzycha zalega bowiem z opłatami za mieszkanie. - Obecnie stan zadłużenia z tytułu niepłacenia czynszów wynosi około 64 milionów złotych - mówi nam Ewa Frąckowiak, rzeczniczka wałbrzyskiego magistratu. Niewykluczone, że problemy finansowe zdesperowanej wałbrzyszanki jeszcze się pogłębią, bo prawdopodobnie będzie musiała też pokryć koszty akcji służb ratunkowych. Magdalena Sośnicka-Dzwone