Bracia Kamińscy nie wyobrażają sobie kariery solowej. Żałują tylko, że nikt z wielkich, nie licząc Williama Szekspira, nie pochylił się jeszcze nad losem bliźniaków aktorów i nie napisał z myślą o nich dobrego scenariusza. Tylko Szekspir o nich pomyślał - Oprócz Szekspirowskiej "Komedii omyłek" nie mamy specjalnie pola do popisu. Czasem pojawiają się drobne epizody filmowe, ale operują one raczej mało lotnym dowcipem. Najczęściej scenarzyści stosują siermiężny gag w stylu dwóch policjantów, jeden pisze, drugi czyta - mówią bracia Kamińscy. Piotrek jest starszy od Pawła aż o 40 minut. - Przyszliśmy na świat w 1973 roku. Nikt nie spodziewał się bliźniaków, a już najmniej nasza mama. Gdy ja się urodziłem, lekarze uznali swoją pracę za skończoną. Po około pół godziny zaczęło się coś dziać - opowiada Piotrek. - Okazało się, że na świat chcę wydostać się jeszcze ja - dodaje Paweł. Swoje talenty bracia Kamińscy odkryli w szkole podstawowej. Zdolności szlifowali w... kościele. - Zostaliśmy ministrantami. Czytaliśmy Pismo Święte i śpiewaliśmy w scholi. Ale nasza kariera w kościelnym chórze nie trwała długo - wspominają. - Pewnego dnia podczas mszy poniosło nas. Pieśń się skończyła, a my dalej improwizowaliśmy, bo do komunii stała jeszcze kolejka. Ten epizod zakończył naszą karierę w scholi. Tam nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł. Pasyjni bliźniacy Pierwszy raz jako aktorzy rzucili widownię na kolana podczas "Misterium pasyjnego". Zrobili niesamowite wrażenie na widzach, gdy jeden z nich wcielił się w Chrystysa, a drugi zagrał Judasza. Po maturze dostali się do Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni. W Trójmieście dostali też pierwszy angaż. Tu odkrył ich Wojciech Kościelniak. Jednojajowy kabaret - W Szekspirowskiej "Burzy" we dwóch graliśmy tę samą postać. Gdy jeden znikał za kulisami, z innej strony pojawiał się nagle drugi. Nim widz zorientował się, że na scenie są bliźniacy, zaintrygowany zastanawiał się: Jak on to zrobił? - opowiadają. W Gdyni odkrył ich Wojciech Kościelniak. Reżyserując spektakl z udziałem bliźniaków, zawsze starał się wykorzystać fakt, że jest ich dwóch. Dwa lata zajęło mu, nim zaczął odróżniać braci. To, że są bliźniakami, czasem powoduje niesnaski. - Gdy graliśmy w "Nędznikach", tuż przed spektaklem okazało się, że zginęła nam jedna z niebiesko-biało-czerwonych szarf, w których mieliśmy obaj wystąpić. - Gdy wyszarpywaliśmy ją sobie, garderobiana wzięła nożyczki i ciachnęła ją na pół - wspominają. - Z tym, że przecięła ją wzdłuż i w efekcie żaden z nas nie wystąpił w barwach Francji. Zapytani, o co najczęściej się kłócą, odpowiadają: - O sztukę! Na tematy polityczne mają raczej podobne zdanie. - Podzielimy się nim, jako komicy - zapowiadają. - Chcemy założyć kabaret braci bliźniaków i wytykać obecnie rządzącym ich potknięcia. Mimo że jesteśmy bliźniakami, nie zamierzamy być politycznie poprawni. Agnieszka Korzeniowska agnieszka.korzeniowska@echomiasta.pl