BLASKI * Tak naprawdę legnicki sport w 2007 roku zanotował dwa wielkie sukcesy. Autorem pierwszego są piłkarze ręczni Miedzi. W maju po roku banicji w 1. lidze - wrócili do ekstraklasy! Prezes Wojciech Butrym zaczął szperać w statystykach i stwierdził, że jeszcze nikomu w krajowym szczypiorniaku nie udało się wrócić do krajowej elity, rok po spadku z niej. Przed inauguracją sezonu w ekstraklasie wszyscy skazywali Miedziankę na kolejny spadek. Nic dziwnego. Miedź dysponuje najniższym w lidze budżetem a i skład - mimo wzmocnień - nie powalał na kolana. Butrym zatrudnił jednak magika z Kielc, czyli trenera Edwarda Strząbałę. Ten 71-letni szkoleniowiec wycisnął z drużyny to co najlepsze. W efekcie nasza drużyna została okrzyknięta rewelacją sezonu. Rok kończy na 7. miejscu w tabeli wyprzedzając m.in. Chrobrego Głogów, który ma kilkukrotnie większy budżet. Jeśli ktoś by się pytał na czym polega piękno sportu - to ma odpowiedź. Fabiszewski i Żmurko w piątek pod ziemią wydobywają miedź, a w sobotę ogrywają mistrzów Polski z Lubina! Czy się komuś to podoba, czy nie - szczypiorniści są dziś wizytówką legnickiego sportu. * Drugi sukces jest dziełem łucznika Strzelca Legnica -Jacka Procia, który przyzwyczaił już nas do występów, których nie musi się wstydzić. Nie inaczej było tym razem. Legniczanin wraz z kolegami z reprezentacji zajął 4. miejsce w turnieju drużynowym na MŚ w Lipsku i tym samym zapewnił sobie bilet do Pekinu! Będzie to już druga olimpiada Jacka. Oby w stolicy Chin poszło mu lepiej niż przed czterema laty w Atenach, gdzie miał wielkiego pecha. * Nie byłoby Procia bez trenera Józefa Baściuka. Legnicki szkoleniowiec mijający rok może zaliczyć do udanych. I to nie tylko ze względu na sukcesy swojego podopiecznego. Baściuk pracował już z kadrą kobiet, był szefem szkolenia w Polskim Związku Łuczniczym. Teraz triumfalnie wrócił do centrali, po tym jak wybrano go do zarządu PZŁ. * 2007 rok stał pod znakiem inwazji naszych trenerów na zarządy krajowych związków sportowych. Baściukowi pozazdrościł Łukasz Stawarz - trener Legnickiego Klubu Taekwondo. Został on członkiem zarządu Polskiego Związku Taekwondo. Coraz głośniej o tym, że Stawarz niebawem zostanie szkoleniowcem męskiej reprezentacji. * Lista sukcesów przez duże "S" jest niestety krótka. Dlatego by się dowartościować zawsze można podkreślić osiągnięcia legniczan, którzy osiągają sukcesy poza swoim miastem. W końcu sztangistka Aleksandra Klejnowska nadal nie ma sobie równych w kraju, a na MŚ w Tajlandii zajęła 6. miejsce, szczypiornista Paweł Orzłowski (Zagłębie Lubin) przebił się do reprezentacji Polski, która jest wicemistrzem świata, wychowanek Ikara Legnica Wojciech Jurkiewicz jest w kadrze Raula Lozano, a Marcin Robak - były piłkarz Konfeksu i Miedzi jest czołowym strzelcem Orange Ekstraklasy. CIENIE * Wybór sportowej klapy roku nie przysparza większego problemu. Piłkarze Miedzi Legnica spadli z 2. ligi z takim hukiem, że słychać go jeszcze do tej pory. Nie pomogła zamiana trenera Nemca na Kubota, okazało się, że gra na zapleczu ekstraklasy - naszych piłkarzy najzwyczajniej przerasta. W przeciwieństwie do szczypiornistów - okazało się, że w piłce kopanej bez kasy ligi się nie zawojuje. Miedzianka była najbiedniejszym klubem w 2. lidze i dlatego jej już tam nie ma. * W 3. lidze nasza drużyna długo nie mogła się odnaleźć. W efekcie zimuje dopiero na 10. miejscu w tabeli. Ale jeszcze gorsze od kiepskich wyników jest to - co dzieje się w Miedzi pod względem finansowo-organizacyjnym. W kwietniu z Legnicy uciekł prezes Andrzej Grajewski, który rzucił na odchodne, że "nie będzie współpracował z amatorami". W czerwcu po ośmiu dniach fotel prezesa klubu opuścił Krzysztof Kosiorowski. Kończy się rok, a fotel ten nadal pusty! Tym samym Miedź może zgłosić się do Księgi Rekordów Guinessa. Problem w tym, że nikt nie chce kierować klubem. I nie zanosi się by w najbliższym czasie to się zmieniło. Członkowie zarządu oficjalnie przekonują, że prezes nie jest konieczny do funkcjonowania klubu. Mniej oficjalnie przyznają, że klub znajduje się w takiej sytuacji finansowej, że tej fuchy podjąłby się chyba tylko Chuck Norris. * Zanosi się na upadek legnickiego basketu. Koszykarze Olimpii są na ostatnim miejscu w tabeli 2. ligi. Przegrali wszystkie 14 spotkań! Paradoksalnie nie można mieć nawet do naszych zawodników o to pretensji. Dziś barw legnickiego klubu bronią zawodnicy - z wyjątkiem Daniela Iwańskiego i może jeszcze Krzysztofa Pielecha - których 2. liga najzwyczajniej przerasta. O co więc chodzi? Oczywiście o pieniądze. Jeszcze na dwa tygodnie przed startem ligi nie był wiadomo czy Olimpia do niej przystąpi. Prezes Marcin Czapulak stawał na głowie by znaleźć kasę na start w rozgrywkach. Gdy już ją znalazł, drużynę zdążyli opuścić czołowi zawodnicy. Grają więc ci, którzy zostali. Sama ambicja to jednak na 2. ligę za mało. Z naszych informacji wynika, że jeśli Olimpia spadnie, to do rozgrywek 3. ligi nie przystąpi. Koszykówka zniknie więc ze sportowej mapy legnickiego sportu. * Siatkówka to piękny sport, często wymagający od kibiców żelaznych nerwów. Niestety legniccy fani w 2007 roku w takie właśnie musieli się uzbroić. Ikar przed każdym sezonem ma ambicję na walkę o najwyższe lokaty. Tym czasem w maju legniczanie zafundowali swoim kibicom horror pod tytułem "Gramy w barażach o utrzymanie się w 2. lidze". Latem wymieniono połowę drużyny. Efekt? Ikar rok kończy z jednym zwycięstwem i ostatnim miejscem w tabeli. Znów zapowiada się dramatyczna walka o zachowanie 2. ligi dla Legnicy. * Odchodzący rok nie przyniósł cudu i legnicka sztanga nie podniosła się z kolan (a raczej z pomostu). Nasze miasto straciło chyba już bezpowrotnie sekcję podnoszenia ciężarów, wyjątkowo nie lubianą przez urzędników z magistratu. Przy okazji straciliśmy olimpijską nadzieję w postaci Barbary Żak. Utalentowana sztangistka Herosa (medalistka juniorskich ME) poszła w ślady Agaty Wróbel i zamiast trenować, zarabia na życie w Anglii. Autor: J