To znaczy na podwyżki nie mają co liczyć, mało - od stycznia przyszłego roku - wielu z nich może stracić pracę. Z finansowania Biblioteki pod Atlantami w takim stopniu jak dotychczas, wycofuje się starostwo powiatowe. Poniedziałkowy poranek. Sala Galerii pod Atlantami w siedzibie biblioteki na wałbrzyskim rynku. W środku kilkudziesięciu pracowników, ich szef Cezary Kasiborski, a także zastępca prezydenta miasta, Piotr Sosiński i wicestarosta Andrzej Marciniak. Są także przedstawiciele rady powiatu. - Imiennie zapraszaliśmy także radnych miejskich, ale nikt nie przyszedł - mówi Krystyna Kucharska - Gałęzowska, szefowa związkowców z biblioteki. Spotkanie ma jeden cel. - Co będzie dalej z biblioteką? Wątpię czy jest druga placówka w Polsce, która boryka się z takimi problemami jak nasza - tłumaczy dyrektor Biblioteki pod Atlantami, Cezary Kasiborski. Kasa, kasa, kasa Jakie to problemy? - Nasze pensje są żenujące. Średnie wynagrodzenie bibliotekarza w kraju wynosi ponad 2200 złotych średnio. U nas jest to 1680 złotych. O wiele więcej zarabiają bibliotekarze na przykład w Boguszowie - Gorcach, Jedlinie czy Szczawnie - Zdroju - tłumaczy Krystyna Kucharska- Gałęzowska. Zresztą i tych pensji, może wkrótce zabraknąć. Z finansowania biblioteki w takim stopniu jak do tej poty wycofuje się starostwo. Przypomnijmy, że jeszcze w tym roku po połowie budżet Biblioteki pod Atlantami (razem łącznie 2 mln 800 tysięcy złotych) zapewnia właśnie starostwo i miasto. W roku kolejnym będzie to tylko ratusz, jaki będzie wkład urzędu z Alei Wyzwolenia, nie wiadomo. Sensownego wyjścia z sytuacji nie widać. Trzy tygodnie temu, jako pierwsi ujawniliśmy plan zmian, przygotowany przez dyrektora Atlant. Zakładał on m.in. likwidację części filii i budowę nowoczesnej mediateki na Podzamczu. Choć w planie nie było zwolnień, wiele wątpliwości wzbudził on u pracowników. - Przedstawiony nam pomysł reorganizacji jest bardzo śmiały i kosztowny - mówił także na naszych łamach wiceprezydent Wałbrzycha Piotr Sosiński. Bez konkretów Jednak jak na razie władze alternatywy dla bibliotekarzy nie mają. Wszystko jest "lub", "może", ?za wcześnie". - Jeżeli będę miał wiedzę co się stanie z powiatem w roku przyszłym, to będę mógł złożyć deklarację, co dalej z biblioteką - mówił wicestarosta Andrzej Marcianiak. Wszystko zależy od tego czy Wałbrzych odzyska prawa grodzkie. Jeżeli tak się stanie, obowiązek finansowania spadnie na gminę, jeżeli nie... - Być może dobrym pomysłem jest finansowanie biblioteki proporcjonalnie do naszych budżetów - mówi Marciniak. Czyli trzy czwarte gmina, jedna czwarta powiat. - To są dwa warianty wyjścia z sytuacji, warto je rozważyć. Jesteśmy jednak na początku kwietnia i mówienie teraz ile miasto może dać na utrzymanie biblioteki w roku przyszłym jest niemożliwe - mówił do pracowników Piotr Sosiński. - Przecież nie robimy tego dla siebie, tylko dla naszych czytelników, którzy także są bardzo zaniepokojeni. Chcemy pracować, chcemy rozwijać nowe formy działalności. Chcemy życzliwego spojrzenia władz i kwot za które da się wyżyć - odpowiadała bibliotekarka Anna Szczepaniak. Michał Wyszowski wyszowski@nww.pl