W poniedziałek szpital wojewódzki zostanie oflagowany. Protest załogi zaostrza się. Związkowcy nie wykluczają strajku. - Jeśli marszałek województwa i starosta na pismie nie zagwarantują nam, że bez zgody załogi do połączenia nie dojdzie, będzie strajk - zapowiada Mirosław Kochanowski, przewodniczący szpitalnej "Solidarności". Kochanowski twierdzi, że w szpitalu nie ma ani jednej osoby, która w łączeniu placówek widziałaby świetlaną przyszłość bolesławieckiej służby zdrowia. Przeciwnie. - Połączenie, to wstęp do likwidacji naszych miejsc pracy i ograniczenia ilości łóżek dla naszych pacjentów - mówi Kochanowski. - Ktoś chce obarczyć nas długami szpitala powiatowego i pogrążyć świetnie prosperujący szpital wojewódzki. Załoga nie chce strajkować. - Jeśli do protestu dojdzie, na pewno nie ucierpią na tym nasi pacjenci - gwarantuje Mirosław Kochanowski. - Ale musimy działać, bo kiedy zapadną decyzje o połączeniu, wtedy będzie już za późno. Należący do powiatu szpital przy ulicy Jeleniogórskiej ma prawie 30-milionowe zadłużenie. Z kolei szpital psychiatryczny, którego organem założycielskim jest urząd marszałkowski, ma ok. 4 milionów długu, którego nawet długiem nie można nazwać, bo są to pieniądze na bieżące wypłaty dla załogi i składki ZUS, których termin płatności jeszcze nie minął. Związkowcy boją się, że rządząca powiatem koalicja PO - SLD dogada się z należącym do Platformy marszałkiem województwa i połączenie stanie się faktem. Ilona Parejko