Jak powiedział prezes zarządu KRD Adam Łącki, wpisywanie osób zalegających z płaceniem alimentów jest możliwe m.in. dzięki ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych, która pozwala dopisywać dłużników alimentacyjnych do biur informacji gospodarczej. - Powrócił też fundusz alimentacyjny, dzięki któremu matki czy ojcowie, którzy nie dostają należnych im alimentów, mogą je otrzymać z gminy. Te pieniądze powinny do gmin wrócić, dlatego ci dłużnicy, którzy nie regulują swoich zobowiązań, trafią do KRD - mówił Łącki. Skarbnik miasta Marcin Urban przyznał, że Wrocław z funduszu alimentacyjnego miesięcznie wypłaca w zastępstwie tzw. "alimenciarzy" ok. 1,3 mln zł. - Dotychczas tylko 15 proc. zobowiązanych, za których miasto wypłaciło świadczenia alimentacyjne, spłaciło swój dług. Chcielibyśmy, żeby dzięki tej umowie statystyki się zmieniły - mówił Urban. Wyjaśnił, że w najbliższych tygodniach do Rejestru trafi 3,2 tys. osób, które od października ubiegłego roku nie oddają pieniędzy gminom. W drugiej kolejności na liście znajdzie się kolejnych 2,9 tys. osób, zalegających z płatnościami od września 2008 roku. Łącki podkreślił, że wpisanie do KRD oznacza m.in. utrudniony dostęp do kredytów gotówkowych, zakupów na raty czy korzystania z telefonii komórkowej w abonamencie. - Dłużnicy zostaną zweryfikowani przez firmy, które chciałyby im udzielić kredytu konsumenckiego i sprzedaż towaru czy usługi zostanie im odmówiona lub ewentualnie zaproponowana na gorszych warunkach - dodał prezes. Statystyczny, nie płacący alimentów wrocławianin to mężczyzna w wieku około 40 lat. Na liście ponad 6 tys. dłużników znajduje się 96 kobiet. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu Jacek Sutryk przyznał, że wśród dłużników alimentacyjnych są zarówno osoby bez jakiegokolwiek wykształcenia, jak i absolwenci wyższych uczelni. W bazie KRD jest już ponad 7 tys. osób nie płacących alimentów, którzy są dłużni gminom ok. 192 mln zł. Średni dług alimentacyjny to ponad 27 tys. zł.