Aleksander R. i Tomasz L. są oskarżeni o dwa napady na banki i kradzież co najmniej 150 tys. zł oraz porwanie w celu uzyskania okupu. Grozi im za napady na bank do 12 lat więzienia, zaś za porwanie jedynie do 10 lat - poinformowała w czwartek Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - To taka ciekawostka, że za napady grozi więcej niż za porwanie - dodała. Jeden z porywaczy wcześniej studiował historię sztuki. Natomiast trzeci mężczyzna - Krzysztof Ś. jest oskarżony o niepowiadomienie organów ścigania o przestępstwie. Za tego typu czyn grozi do trzech lat więzienia. Klaus dodała, że porywacze przyznają się do zarzutów, zaś Krzysztof Ś. - nie. Do porwania 23-letniej Moniki Sz. doszło we wrześniu 2008 r. przed jej domem we Wrocławiu. Studentkę wrocławskiej uczelni, córkę jednego z najbogatszych wrocławian, właściciela fabryki wody mineralnej porwało z jej porsche dwóch mężczyzn: 21-letni Tomasz L. i 22-letni Aleksander R. Przestępcy zażądali 1,5 mln zł okupu od rodziny. Ostatecznie, gdy dostali 700 tys. zł, zwolnili dziewczynę dwa dniu po porwaniu późnym wieczorem. Chwilę później w pościgu policyjnym zostali zatrzymani sami bandyci. Wcześniej mężczyźni napadli na dwa wrocławskie banki. Ich łupem padło 150 tys. zł. A gdy po napadach nie zostali złapani, to - według policji - poczuli się bezkarni i postanowili tym razem porwać młodą kobietę. Zanim jednak zdecydowali się uprowadzić studentkę, do porwania - zdaniem policji - przygotowywali się przez osiem miesięcy.