Tuż po wypadku kierowca tłumaczył, że przejazd był źle oznakowany. Tym wątkiem śledztwa zajęła się prokuratura w Wałbrzychu. Wyniki jej pracy mają być znane do końca roku. Wtedy okaże się, czy urzędnicy wystarczająco zadbali o oznakowanie niskiego wiaduktu. Jak ustalili biegli badając wtedy miejsce wypadku, o niskim przejeździe informowała tylko jedna, słabo widoczna tablica. Chodzi o znaki B-16, które zakazują ruch pojazdów o określonych wysokościach. Taki znak w dniu wypadku był tylko jeden i to prawie 400 metrów przed wiaduktem. A powinno być ich kilka: przed każdym skrzyżowaniem, tuż przed wiaduktem i na samym wiadukcie. Jeżeli okaże się, że odpowiedzialny za to urzędnik nie dopełnił swoich obowiązków, grozić mu mogą 3 lata więzienia.