Ci myśleli, że w toalecie więzień załatwia swoje potrzeby, a on czmychnął przez okno. Długo się jednak nie cieszył wolnością. Po kilku godzinach wpadł w ręce legnickiej policji. Od matki skokiem przez okno 44-letni mężczyzna nie od dziś był na bakier z prawem. Policji dał się poznać jako sprawca wielu kradzieży i włamań, uprawiał też paserkę. W końcu za swe przestępcze czyny został skazany przez sąd prawomocnym wyrokiem. Ale w zakładzie karnym, do którego trafił był przykładnym skazańcem. Strażnikom więziennym nie dawał się we znaki, nie sprawiał większych kłopotów, więc w 2000r. kierownictwo więzienia zgodziło się na jego warunkowe przedterminowe zwolnienie. Ale jak to na wolności bywa, stara miłość do nieuczciwego życia odżyła. Mężczyzna znów zaczął kraść i oszukiwać. Tym razem sąd nie był pobłażliwy i wymierzył mu karę sześciu lat pozbawienia wolności. W 2004r. trafił do zakładu karnego w Głogowie. Za popełnione przestępstwa z zakładu karnego miał wyjść 26 stycznia 2010 roku. Ale widać skazańcowi nie podobała się perspektywa długiej odsiadki. Siedząc na pryczy wymyślił sobie plan opuszczenia więziennych murów, oczywiście przed upływem kary. Wiele razy prosił dyrekcję zakładu o możliwość spotkania się z ciężko chorą matką, mieszkającą na stałe w Legnicy. Dyrektor zakładu karnego w Głogowie, ppłk. Ryszard Kędzia w końcu uległ prośbom i wystawił osadzonemu jednodniową przepustkę. W asyście funkcjonariuszy Służby Więziennej skazaniec zjawił się u chorej matki w jednym z mieszkaniu przy ul. Czarnieckiego w Legnicy. Więzień poprosił o skorzystanie z toalety. Ale tam załatwiał inną potrzebę, niż fizjologiczną. Wykorzystał chwilę nieuwagi strażników, zamknął się od wewnątrz w toalecie i wypchnął kratę w oknie, która wcześniej była nadpiłowana. Pod oknem na zbiega czekał już samochód z kierowcą. Zanim strażnicy zorientowali się co się stało, auto z piskiem opon ruszyło w nieznane. Legnicka policja została natychmiast postawiona na nogi. W mieście rozpoczęła się obława na uciekiniera. Na szczęście więzień nie cieszył się długo wolnością. Jaka kara czeka konwojentów? - Około godziny 20.20 w centrum Legnicy jeden z patroli ruchu drogowego próbował zatrzymać do kontroli kierowcę samochodu osobowego. Na widok policjantów mężczyzna za kółkiem przyspieszył i zaczął uciekać. Do pościgu włączyły się inne radiowozy, dzięki czemu po kilku minutach zmuszono uciekającego kierowcę do wjechania w podwórko jednej z kamienic. Zbieg próbował jeszcze uciekać pieszo, został jednak obezwładniony i zatrzymany - relacjonuje przebieg schwytania zbiega nadkom. Sławomir Masojć, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Legnicy. Mężczyznę osadzono w policyjnym areszcie. Wróci do zakładu karnego, ale na pewno już nie do Głogowa. - Zakład Karny w Głogowie jest jednostką typu półotwartego przeznaczoną dla skazanych dorosłych recydywistów penitencjarnych. Zatrzymany zbieg zostanie osadzony w zakładzie karnym typu zamkniętego. O tym, czy zostanie uznany za niebezpiecznego skazańca zadecyduje teraz komisja penitencjarna. Za swoją brawurową ucieczkę ponownie stanie przed sądem. Za ucieczkę z konwoju grozi mu kara pozbawienia wolności do dwóch lat - poinformowała nas mjr Luiza Sałapa, rzecznik prasowy Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Jak widać brawurowa ucieczka nie opłaciła się więźniowi. Problemy, ale mniejszego kalibru, mogą mieć teraz funkcjonariusze służby więziennej, którzy swoim zachowaniem spowodowali, że mężczyzna zdołał zbiec. - Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili pomieszczenie, z którego chciał skorzystać więzień. Być może w ucieczce pomogła mu rodzina. Ktoś bowiem wcześniej nadpiłował tę kratę w oknie, z którego wyskoczył uciekinier. Na razie trwają czynności wyjaśniające całą sytuację, dlatego trudno dziś powiedzieć, czy i ewentualnie jakie konsekwencje służbowe zostaną wyciągnięte wobec konwojentów - uprzedza fakty ppłk. Ryszard Kędzia, dyrektor Zakładu Karnego w Głogowie. Nie ulega wątpliwości, że strażnicy więzienni, którzy byli odpowiedzialni za konwój skazańca, niedostatecznie wywiązali się ze swoich obowiązków. Nie sprawdzili dość dobrze toalety, z której czmychnął przestępca. Nie zauważyli nadpiłowanej kraty. Być może postawiony im zostanie zarzut niedopełnienia obowiązków. Postępowanie wyjaśni również udział osób trzecich, które pomogły więźniowi w ucieczce. Tomasz Jóźwiak