Rzeźba jest hołdem dla zwykłych ludzi, którzy obronili przed zalaniem starówkę i bibliotekę "Na Piasku". Postać kobiety, wynoszącej z wody książki stała się obiektem kultu, choć na początku budziła ogromne kontrowersje. Sporna była kwestia jej kobiecej postaci, a konkretnie dość wydatnego biustu. - Kontrowersje były i to jakie - wzdycha Wysocki. - Kiedy prezydent przyszedł do pracowni zobaczyć miniaturę Powodzianki, jak cienie pojawili się też ważni urzędnicy, dziennikarze, zrobiła się pompa. Ten biust, to kwestia mojego charakterystycznego stylu, a nie sympatii do dużych piersi - tłumaczy artysta. Wysocki dodaje, że to zamieszanie wspomina dziś z sympatią. - Taki rozgłos to dobra reklama dla artysty - mówi. Dokładnie w pierwszą rocznicę powodzi "Powodzianka" stanęła przy Odrze. Dla Wysockiego nastały lepsze czasy. - Do czasu powodzi byłem znany głównie za granicą. Po powodzi, moje prace poznali też wrocławianie - mówi. Potem artysta wykonał dla Wrocławia jeszcze kilka prac. Między innymi przejmujący "Krzyż Sybiracki" w kościele na Biskupinie czy figurę "Murzyna" przy pl. Solnym. Teraz właśnie kończy kolejny wrocławski pomnik. Tym razem będzie to 2,5-metrowy, odlany z brązu Jan Paweł II. Figura stanie przed jednym z wrocławskich kościołów. Nie będzie tak kontrowersyjna jak Powodzianka, bo jak twierdzi artysta w życiu oprócz rzeźby nauczył się jeszcze jednej sztuki: kompromisu.