Wyrok szokuje, bo historia piekarza-bankruta z Legnicy rok temu wstrząsnęła Polską i wydawało się, że dobroczynność przeszkadzająca fiskusowi nie powinna przeszkadzać wymiarowi sprawiedliwości. Wrocławski sąd uznał, że urzędnicy skarbowi działali zgodnie z prawem. W 2004 r. przekazywanie przez Gronowskiego chleba było darowizną, od której powinien był zapłacić podatek VAT. Gronowski nie księgował zaś, ani zwrotów pieczywa od kontrahentów, ani chleba przekazywanego do stołówek dla bezrobotnych i najuboższych. Gdyby Gronowski chleb niszczył i robił z tego protokół, dziś nie miałby żadnych problemów ani obciążeń podatkowych. Skoro zechciał pomagać innym, teraz ma słono płacić. Zdesperowany piekarz poskarży się do Strasburga Zdesperowany rzemieślnik z Legnicy już zapowiedział, że od wyroku odwoła się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, chce też wnieść skargę do Trybunału w Strasburgu. Jan Wszołek, członek Stowarzyszenia Piekarzy Polskich na Podkarpaciu, był, a teraz jest jeszcze bardziej zszokowany zachowaniem polskiego fiskusa i wymiaru sprawiedliwości. Nie może zrozumieć, dlaczego piekarzy, chcących pomagać najuboższym zmusza się albo do wysypywania pieczywa w pobliżu jadłodajni, albo oddawania chleba, wystawiając faktury na bochenek za 1 grosz - innych metod, by nie płacić kosmicznych sum za dobre serce, ciągle nie ma. Już nikt nie wierzy, że będzie lepiej Po wyroku wrocławskiego sądu, już jakoś nikt nie chce wierzyć, że coś zmieni prawie gotowa ustawa reformująca VAT. Posłowie obiecują, że wprawdzie nie zwolnią darowizn z podatku VAT, ale pozwolą na obniżenie podstawy opodatkowania, a tym samym kwoty podatku. Ma być ona ustalana nie na podstawie wartości rynkowej darowanej żywności, ale według ceny nabycia surowców lub wytworzenia produktu. Aneta Gieroń