Wrocławski oddział IPN-u przygotował wystawę, właśnie pod tytułem "Zgasło słoneczko ludzkości". - Budowniczy socjalistycznej kultury, opiekun uciśnionych i pokrzywdzonych, bojownik o wyzwolenie ludu pracującego, ten który pokochał prostych ludzi, opiekun postępowego chłopstwa - przypomina część bałwochwalczej litanii określeń, jakimi opisywano Stalina, Robert Klementowski z wrocławskiego IPN. Dla kontrastu i pełniejszego oddania ducha epoki autorzy wystawy przypomnieli komentarze szarych obywateli skrzętnie zanotowane przez agenturę Informacji Wojskowej: "To był morderca. Wymordował tyle ludzi", "Nic wielkiego się nie stało, tylko poczciwi ludzie odetchną", "Co mnie obchodzi, że Stalin umarł. Niech się martwi jego żona". Posłuchaj jak moskiewskie radio poinformowało o śmierci Stalina: Ciało Józefa Stalina zostało zabalsamowane. Jego zwłoki spoczęły w mauzoleum obok Lenina. W październiku 1962 roku, XXII zjazd partii komunistycznej w Moskwie polecił zakopać trumnę w nekropolii pod Kremlem. Odcięto wówczas szczerozłote guziki i epolety przy mundurze, zamieniając je na metalowe. - Jedną z pierwszych osób w Polsce, która dowiedziała się o śmierci Stalina, był Bolesław Bierut. Najwierniejszy uczeń Stalina natychmiast zdecydował o wstrzymaniu druku gazet. Razem z najbliższymi współpracownikami zastanawiał się w jaki sposób zawiadomić Polaków o śmierci "słoneczka ludzkości". Gazety dostały tzw. prikaz od władz, że każda gazeta musi zamieścić nekrolog - mówi Klementowski. Jedynie "Tygodnik Powszechny" nie zrobił tego. Postać Stalina, oceniana jednoznacznie negatywnie w większości byłych krajów komunistycznych, w Rosji wciąż wywołuje kontrowersje. Dla części mieszkańców kraju - największego spadkobiercy ZSRR - Stalin to zbrodniarz winny śmierci 20, a może nawet 30 milionów ludzi, dla innych - wódz i twórca potęgi państwa radzieckiego.