Krystian B. jest autorem książki "Amok", w której znalazł się podobny opis zabójstwa. Biegli uznali, że istnieją podobieństwa między postacią Chrisa z "Amoku" i Krystianem B. - danych biograficznych, środowiska społecznego, cech osobowości i sposobów reagowania. Do zabójstwa Dariusza J. doszło 13 listopada 2000 r. W toku śledztwa nie udało się ustalić zabójcy, więc je umorzono. Policja ponownie rozpoczęła dochodzenie w sprawie zabójstwa J. dopiero w 2005 r. W tym czasie B. podróżował po całym świecie, zaś z krajów, w których przebywał, ktoś wchodził na strony internetowe TVP i programu 997, gdzie znajdowały się informacje o zabójstwie Dariusza J. i postępach śledztwa. B. tylko raz w toku śledztw przyznał się do zabójstwa Dariusza J. i zaczął opowiadać śledczym jak doszło do zabójstwa. W trakcie tych wyjaśnień mężczyzna poczuł się jednak źle. Gdy wezwano pogotowie, lekarz nie stwierdził żadnych dolegliwości. Później Krystian B. już zawsze powtarzał, że jest niewinny. Podczas rozprawy w ostatnim słowie próbował nawet żartować, że jego b. żona miała oprócz Dariusza J. innych kochanków, ale wszyscy pozostali żyją. Sędzia sprawozdawca Cezariusz Baćkowski uzasadniając wyrok Sądu Apelacyjnego powiedział, że Sąd Okręgowy dobrze ocenił dowody bezpośrednie i pośrednie w sprawie i uznał winnym Krystiana B. zbrodni zabójstwa Dariusza J. Zarówno Sąd Okręgowy jak i Apelacyjny uznały za dowód bezpośredni przyznanie się Krystiana B. do winy. Ponadto sędzia przypomniał, że już po zabójstwie Krystian B. w rozmowie z kolega chwalił się, że jednego "załatwił sznurkiem i linką". Za dowód bezpośredni sąd uznał też sprzedaż telefonu należącego do Dariusza J. W kilka dni po zaginięciu J. Krystian B. wystawił na aukcji internetowej jego telefon do sprzedaży. Biegły sądowy z zakresu telefonii komórkowej uznał jednoznacznie, że telefon wystawiony przez B. na aukcji należał do Dariusza J. Sąd nie miał też wątpliwości, że osobą, która dzwoniła w dniu zaginięcia Dariusza J. na telefon stacjonarny i komórkowy, był Krystian B. B. najpierw rozmawiał z matką Dariusza J., twierdził, że chce złożyć zamówienie na tablice reklamowe. Gdy dowiedział się, że syna nie ma w pracy, nie czekając aż kobieta poda jego numer, rozłączył się. Sędzia sprawozdawca wyjaśnił, że nie ma wątpliwości, iż to B. dzwonił, bowiem ta sama osoba, z tej samej karty i budki telefonicznej, 40 sekund wcześniej dzwoniła do firmy, w której pracowała Stanisława B., b. żona skazanego. Kolejnym dowodem na niekorzyść Krystiana B. było badanie wariograficzne, które B. przeszedł niepomyślnie. Biegli uznali bowiem, że w jego pamięci "znajdują się ślady emocjonalne" dotyczące tej zbrodni. "Gdy oskarżony zorientował się - próbował zaburzyć badanie" - mówił Baćkowski. Na koniec sędzia przytoczył charakterystykę B., przygotowaną przez biegłych. Wynika z niej, że Krystian B. poszukiwał w życiu nowych przeżyć i podniet, miał niski poziom lęku, wykazywał tendencje do przekraczania granic, lubił manipulować i łatwo stawał się agresywny. - 25 lat więzienia odpowiada wysokiej szkodliwości społecznej czynu - mówił na koniec sędzia sprawozdawca. W zakładzie karnym B. napisał już kolejną książkę. PAP nie udało się dowiedzieć o czym tym razem Krystian B. opowiada i czy znalazł wydawcę nowej pozycji książkowej.