10-letnia Kristina wyszła ze szkoły w czwartek około godz. 13.00. Wracała do domu oddalonego o niecały kilometr, jednak tam nie dotarła. Rodzice zgłosili jej zaginięcie na policję. Rozpoczęły się poszukiwania - policja opublikowała zdjęcie oraz rysopis dziewczynki. W akcji brali udział mieszkańcy wsi, a nad okolicą krążył policyjny śmigłowiec. Ostatni raz Kristinę widziała jej nauczycielka. Dziewczynka była wówczas 200 metrów od domu. Ciało 10-latki znaleziono około godz. 20:00 w lesie, sześć kilometrów od miejscowości Mrowiny, gdzie mieszkała. Zwłoki znalazła kobieta, która była w lesie na spacerze. "Sprawcy dokonali zabójstwa" "Na miejscu zdarzenia zostały przeprowadzone oględziny zwłok oraz miejsca, gdzie zostały znalezione. Ujawnione na ciele dziewczynki obrażenia świadczą o tym, że sprawca lub sprawcy dokonali zabójstwa" - powiedział prokurator rejonowy ze Świdnicy, Marek Rusin. W piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu prowadzona jest sekcja zwłok dziecka. Prokurator pytany o to, czy znalezione zwłoki były obnażone i czy zabójstwa dokonano na tle seksualnym, powiedział, że do czasu otrzymania wyników nie może się na ten temat wypowiadać. Prok. Rusin dodał, że policja rutynowo sprawdza m.in. osoby, które mieszkają w okolicy i w przeszłości były podejrzane o czyn o charakterze pedofilskim. Policjanci szukają świadków Policja apeluje do mieszkańców o wszelkie informacje mogące pomóc w dochodzeniu. "Takie informacje przekazywane są również przez mieszkańców do prokuratury. Wszystkie są sprawdzane" - powiedział prokurator. Nad sprawą pracują funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu wraz z policjantami ze Świdnicy pod nadzorem prokuratury. "Szczególnie prosimy o kontakt osoby, które poruszały się w czwartek samochodem z rejestratorem jazdy na trasie Imbramowice - Pożarzysko, Pożarzysko - Siedlimowice, Imbramowice - Domanice i Mrowiny - Pożarzysko" - zaapelowano. Z policją można kontaktować się pod nr tel. 71 340-36-50, 71 782 41 08, 693-933-640, 605-535-833, 886-690-991 lub 112. Sołtys Mrowin: Ludzie we wsi są wstrząśnięci "Ludzie we wsi są smutni, wstrząśnięci i zdezorientowani" - powiedziała w piątek Katarzyna Popek, sołtys wsi Mrowiny, gdzie mieszkała 10-latka. "Tu nigdy nie było takiej tragedii" - mówią mieszkańcy. "Lekcje skończył się o 12:30. Droga do jej domu wiedzie wśród zabudowań. Była widziana 200 metrów od domu" - powiedziała sołtys. "To wielka tragedia. Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego może wydarzyć się w naszej miejscowości lub w okolicy. Dziś z rodzicami i dziećmi w szkole ma rozmawiać psycholog" - mówiła wójt. Na ulicach wioski w piątek jest niewielu mieszkańców. "Po tym, co się stało, ludzie siedzą w domach" - powiedziała jedna z mieszkanek miejscowości. "Tu nigdy nie było takiej tragedii" - dodaje inna. Według rozmówców PAP, dziecko i jej rodzice stosunkowo niedawno sprowadzili się do Mrowin. Mateusz Czmiel, Marek Balawajder