W Wielką Sobotę (4. kwietnia) dziecko z bardzo wysoką temperaturą i biegunką trafiło do lecznicy w Polanicy-Zdroju. Tam jednak nie ma oddziału dziecięcego, dlatego lekarze skierowali je do Kłodzka. Do tamtejszego szpitala maleństwo jednak nie trafiło. Dziecko zmarło w domu. - Zapytałam, czy zostanie mi udostępniona karetka, żeby przewieźć dziecko. Lekarz powiedział, że oni nie są upoważnieni, żeby przewieźć dziecko karetką pogotowia i żebym dojechała na własną rękę - opowiada Justyna Raszpla, matka zmarłej dziewczynki. Kobieta wróciła z dzieckiem do domu. Dziewczynka straciła jednak przytomność i matka wezwała pogotowie, które jednak przybyło na miejsce po bardzo długim czasie. - Lekarz wysiadł z karetki i spokojnie sobie szedł. Krzyczałem i prosiłem, żeby się pospieszył, bo córka nie oddycha, ale on tego nie zrobił - dodał Janusz Raszpla, ojciec dziecka.