Te dwa zjazdy SPD dzielą zaledwie trzy miesiące, ale różni je właściwie wszystko. Na zjeździe w Berlinie 19 marca Martin Schulz został jednogłośnie wybrany nowym przewodniczącym partii i mogło się wtedy wydawać, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Okrzyknięto go cudotwórcą, który nie tylko natchnął partię optymizmem i wiarą w siebie, ale także zwiększył jej poparcie wśród elektoratu o ponad 10 procent i na krótko wysunął ją nawet przed CDU/CSU! Był to nieoczekiwany, ale niekłamany sukces.A potem? Potem było coraz gorzej. W marcu i w maju SPD pod rządami Schulza poniosła dotkliwą porażkę w trzech kolejnych wyborach do parlamentów krajowych, a jej notowania wśród wyborców spadły do poziomu ok. 25 procent, czyli takiego samego, jaki SPD miała w chwili ustąpienia przez Sigmara Gabriela ze stanowiska przewodniczącego partii. Co przyniesie zjazd w Dortmundzie? Dlaczego tak się stało? Na jednodniowym nadzwyczajnym zjeździe SPD w Dortmundzie w niedzielę 25 czerwca nie usłyszymy zapewne odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze dlatego, że ma on omówić i uchwalić jej program wyborczy, a nie analizować popełnione wcześniej błędy. Po drugie dlatego, że na trzy miesiące przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu socjaldemokraci nie mogą sobie na taką analizę pozwolić, bo mogłaby im ona dodatkowo zaszkodzić w oczach wyborców. Potrzebą chwili jest zwarcie szyków i zademonstrowanie jedności partii skupionej wokół przewodniczącego Schulza. Uczestnicy zjazdu będą starać się ograniczyć zaistniałe szkody i przekonać wszystkich, że dopieszczany od tygodni i liczący ok. tysiąca stron program wyborczy SPD pt. "Czas na więcej sprawiedliwości" nie jest jeszcze jednym zbiorem pięknych haseł i obietnic, tylko programem działania partii aspirującej do miana partii rządzącej. - Poświęciliśmy mu wiele uwagi, ponieważ SPD nie zamierza prowadzić kampanii wyborczej wypranej z treści - podkreśla minister środowiska Barbara Hendricks. Około 600 delegatów na zjazd w Dortmundzie nastawia się na ożywioną, treściwą debatę pozbawioną płytkiej oprawy w postaci konfetti i kolorowych baloników z partyjnym logo. Ma to być roboczy zjazd partii, która nie boi się ciężkiej pracy dla dobra niemieckiej republiki. Minister pracy Andrea Nahles spodziewa się, że z Dortmundu rozlegnie się sygnał świadczący o "bojowości i zdyscyplinowaniu" partii, co jednak nie oznacza, że wszyscy delegaci popierają bez zastrzeżeń wspomniany wyżej program. Niewykluczone zatem, że w Dortmundzie może dojść także do sporów. Sprawiedliwość społeczna najważniejsza Na pewno do ożywionej dyskusji dojdzie podczas omawiania projektu wprowadzenia ulg podatkowych dla osób o niskich i średnich dochodach, za którymi opowiada się kierownictwo partii i sam Martin Schulz. Ich model zmian w systemie podatkowym przewiduje także podniesienie górnej stawki podatku dochodowego, wyrównanie podatku od zarobków i dochodów kapitałowych oraz wyższe opodatkowanie od dużych spadków, przy czym w programie nie mówi się wprost o wprowadzeniu podatku od majątku, co wzbudziło już krytykę ze strony lewego skrzydła SPD i jej młodzieżowej przybudówki Jusos. SPD pod rządami Martina Schulza deklaruje powrót do swych socjaldemokratycznych korzeni, co oznacza zwrócenie przez nią większej uwagi na kwestię sprawiedliwości społecznej. SPD chce zatroszczyć się przede wszystkim o tych, którzy "utrzymują kraj w ruchu", ale sami, mimo pracy na pełnym etacie, mogą sobie pozwolić na coraz mniej. Jak powiedział Schulz, zwłaszcza osoby o niskich i średnich dochodach mają uczucie, że "ich problemy nikogo nie obchodzą, co stanowi poważne zagrożenie polityczne, ponieważ otwiera to nowe pole do działania dla populistów i radykałów wszelkiej maści". Główne pytanie związane ze zjazdem SPD w Dortmundzie to to, czy Schulzowi jako jej przewodniczącemu i kandydatowi na kanclerza uda się ponownie zmobilizować partię i natchnąć wiarą w możliwość prowadzenia skutecznej walki wyborczej z chadecją. Schulzowi ma przyjść w sukurs były szef SPD i były kanclerz Gerhard Schröder, który wygłosi w Dortmundzie przemówienie motywacyjne. Schröderowi w roku 1998 udała się sztuka odwrócenia na swoją korzyść nastrojów elektoratu i wygrania wyborów efektownym "rzutem na taśmę". Dokonał wtedy tego, czego dziś SPD potrzebuje najbardziej. Sabine Kinkartz/ Andrzej Pawlak/ Redakcja Polska Deutsche Welle