Delegaci na zjazd Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Kolonii mogli dostać się do hotelu Maritim na Rynku Siennym (niem. Heumarkt), w którym toczyć się będą dwudniowe obrady, tylko pod ochroną policji. Było to konieczne, ponieważ przed hotelem i w pobliżu Rynku Siennego zgromadziły się setki demonstrantów, witających ich gwizdami, skandowaniem wrogich okrzyków i transparentami, na których widnieją hasła krytykujące partię AfD i jej program jako rasistowski i faszystowski. Pierwsze starcia Kolońska policja z góry się tym liczyła i zmobilizowała ok. 4 tys. funkcjonariuszy oraz niezbędny w razie ulicznych zamieszek sprzęt, z opancerzonymi polewaczkami w pierwszej linii. Okazał się potrzebny od początku, bo doprowadzenie każdego delegata do hotelu prowadziło do bijatyk demonstrantów ze stróżami porządku. Jeden z policjantów został ranny w twarz. Podejrzany o spowodowanie obrażeń został tymczasowo aresztowany. Zadyma według planu Do protestów wezwał związek "Solidarność zamiast podżegania" (niem. "Solidarität statt Hetze"), który zapowiedział, by "maksymalnie opóźnić" dotarcie delegatów do hotelu i na salę obrad. W zorganizowanych przez związek blokadach bierze udział ok. 3 tys. osób. Przewiduje się jednak, że w różnych akcjach protestacyjnych zarówno zwolenników jak i - znacznie liczniejszych - przeciwników partii AfD może uczestniczyć do 50 tys. osób, w tym "lewaccy zadymiarze", po których można się spodziewać wszystkiego. Sytuacja jest płynna i w każdej chwili może przeobrazić się w zamieszki, chyba że policja dojdzie do przekonania, że należy jak najszybciej "uporządkować teren". To jednak automatycznie oznacza starcia demonstrantów z policjantami z oddziałów prewencji. Wojna domowa w AfD Na pięć miesięcy przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu 600 delegatów na zjazd Alternatywy dla Niemiec ma wypracować jej program wyborczy. W tej chwili jednak najwięcej mówi się o ostrym sporze personalnym w kierownictwie partii. Przewodnicząca AfD Frauke Petry zapowiedziała, że na zjeździe w Kolonii podejmie próbę skierowania jej na "kurs polityki realnej", co mogłoby zdjąć z AfD odium partii populistycznej, radykalnej i rasistowskiej. Nie wiadomo jednak, czy po jej rezygnacji z kandydowania z ramienia Alternatywy dla Niemiec na urząd kanclerza ten zamysł się powiedzie i jak uczestnicy zjazdu ocenią jej decyzję. DW, dpa, afp / Andrzej Pawlak