Tegoroczna Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium potrwa jeszcze do niedzielnego popołudnia, ale już można stwierdzić, że organizatorom udało się zrealizować jedno z założeń - a mianowicie zmusić przywódców z obu stron Atlantyku do debaty na temat kondycji Zachodu rozumianego jako sojuszu krajów liberalnej demokracji w Europie i północnej Ameryce.Rozczarują się jednak ci, którzy liczyli, że w Monachium Zachód pochyli się nad samym sobą i stwierdzi, co mu dolega. Okazuje się, że ocena kondycji liberalnego świata zachodniego jest diametralnie różna po obu stronach Atlantyku. Najwyraźniej wyartykułował to wczoraj sekretarz stanu USA Mike Pompeo, mówiąc, że "pogłoski o śmierci sojuszu transatlantyckiego są mocno przesadzone". Szef amerykańskiej dyplomacji dał w ten sposób odpór twierdzeniom prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, który otwierając w piątek konferencję zarzucał Stanom Zjednoczonym, że porzuciły wspólnotę międzynarodową. Steinmeier oskarżał USA pod rządami Donalda Trumpa o egoizm i prowadzenie polityki międzynarodowej polegającej na dbaniu wyłącznie o siebie i stawianiu swoich interesów ponad interesami innych. - Te twierdzenia nie odpowiadają rzeczywistości - kontrował Pompeo, przekonując, że liberalny układ transatlantycki ma się dobrze. - Zachód wygrywa, wolność i demokracja wygrywają - mówił. Amerykański sekretarz stanu dodawał, że USA walczą o suwerenność i wolność. - Powinniśmy ufać w sojusz transatlantycki. Wolny Zachód ma bardziej świetlaną przyszłość niż nieliberalne alternatywy - mówił. Czarnowidz Macron Optymizmu Pompeo nie podzielał jednak prezydent Francji Emmanuel Macron. - Zachód słabnie. 15 lat temu wydawało się nam, że nasze wartości są uniwersalne, że zdominujemy świat, (...) a teraz patrząc w przyszłość, w perspektywie 10, 15 lat będziemy coraz bardziej wypychani przez inne wartości - mówił francuski przywódca. Macron apelował o wzmocnienie Europy, choćby przez zwiększenie europejskich inwestycji w bezpieczeństwo i rozwój krytycznych technologii. Jak tłumaczył, tylko w ten sposób Unia Europejska zachowa swoją suwerenność wobec Chin i USA. Prezydent Francji przypomniał, że kraje te przeznaczają ogromne środki publiczne na technologie i bezpieczeństwo. - Unia nie może odpaść z tego wyścigu - mówił. Francuski przywódca przekonywał, że proponowana przez niego rozbudowa zdolności obronnych Europy nie jest pomyślana jako konkurencja dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. - To nie jest projekt przeciwko NATO ani zamiast NATO - zapewniał. Macron przypominał, że strategia obronna w Europie ma dwa filary: to NATO z jednej strony, a z drugiej własne zdolności obronne. Dobrą atmosferę próbował ratować w Monachium sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. - Ludzie pytają, dokąd zmierzamy. Droga nie jest łatwa, czasami się potykamy, ale jej nie zgubiliśmy. Co najważniejsze, nasze wartości nie straciły na znaczeniu. Demokracja, praworządność pozostają ważne dla ludzi na całym świecie. Gdy te wartości są zagrożone, reagujemy - mówił. Chwila prawdy W zasadzie Zachodowi nie brakuje czynników, które powinny działać mobilizująco i integrująco. Wystarczy wspomnieć agresywną politykę Rosji, rosnącą potęgę Chin czy konflikty w basenie Morza Śródziemnego. Macron ostrzegał w Monachium, że dla Zachodu zbliża się "chwila prawdy". Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer podkreślała, że Zachód jest bezsilny, gdy trzeba zadbać o porządek na świecie. Tak jak Macron apelowała o większe europejskie wysiłki na rzecz własnego bezpieczeństwa. Ale zdaniem rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa Europa i NATO już teraz za mocno wymachują szablą. Szef rosyjskiej dyplomacji porównał obecne tarcia między Zachodem a Rosją do czasów zimnej wojny. - Potęgujące się napięcia, rozbudowa infrastruktury militarnej NATO w kierunku wschodnim, bezprzykładny rozmiar manewrów na rosyjskich granicach, pompowanie budżetów obronnych, wszystko to prowadzi do nieprzewidywalności - powiedział. Konferencja w Monachium pokazała, że choć świat pozostaje pełen wyzwań, Zachód nie ma na nie spójnej odpowiedzi. Nie ma nawet spójnej oceny własnej kondycji. - Nie wiemy do końca, czego Zachód chce, czym Zachód jest. Na tegorocznej konferencji w Monachium czuć sporo egzystencjalnych lęków - podsumował sytuację znany analityk spraw międzynarodowych Ian Bremmer. Redakcja Polska Deutsche Welle