- Obywatele innych krajów UE to też ludzie, a udzielenie im pomocy jest obowiązkiem Berlina - oświadczyła minister spraw socjalnych kraju związkowego Berlin Elke Breitenbach. W Berlinie w środę, 11 stycznia, odbyła się pierwsza konferencja poświęcona problemowi bezdomności i sposobom walki z tym zjawiskiem. Wzięli w niej udział zarówno przedstawiciele władz, jak i organizacji charytatywnych pomagającym bezdomnym. Dane statystyczne są niepokojące: 31 grudnia 2016 r. w berlińskich noclegowniach mieszkało blisko 31 tys. osób - dwa razy więcej niż rok wcześniej. Na razie brak informacji dotyczących roku ubiegłego, jednak eksperci są zgodni co do tego, że nastąpił dalszy wzrost liczby osób spędzających noc na ulicy. Według mediów, 60 proc. bezdomnych pochodzi z innych krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski. Jednak ani władze, ani organizacje pomocowe nie potwierdzają tych liczb. "Nie wiemy, ile osób żyje na ulicy, nie wiemy tym bardziej, z jakich krajów pochodzą" - zastrzegali uczestnicy konferencji. Na jesieni burmistrz dzielnicy Śródmieście (Mitte), polityk Zielonych Stephan von Dasse,l zapowiedział zaostrzenie polityki wobec bezdomnych koczujących w największym berlińskim parku Tiergarten i innych miejscach publicznych. Mieszkańcy stolicy Niemiec skarżyli się na agresywne zachowanie niektórych bezdomnych i szkody wyrządzane przez nich w parku - ulubionym miejscu spacerów Berlińczyków. Policja i służby porządkowe przystąpiły do usuwania nielegalnych obozowisk bezdomnych, a burmistrz zapowiedział, że będzie odsyłał sprawiające kłopoty osoby do ich krajów pochodzenia. Breitenbach i inni uczestnicy konferencji zdecydowanie odcięli się od pomysłów Dassela. - Każdy bezdomny, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzi i jaki ma status, powinien otrzymać w Berlinie dach nad głową - oświadczyła Ulrike Kostka Caritasu w Berlinie. - Jestem dumna z mojego miasta, która jest "stolicą serca" dla potrzebujących - podkreśliła. - Socjalne problemy Berlina muszą być rozwiązane przez władze miasta; nie można ich spychać na inne kraje - zaznaczyła Petra Schweiger z projektu "Anioły chroniące przed mrozem". Drażliwy temat Uczestnicy konferencji są świadomi politycznych implikacji ich otwartej postawy wobec bezdomnych. - Wszyscy bezdomni w Berlinie powinni otrzymać kwaterę, niezależnie od tego, jaki mają paszport. To jest politycznie drażliwy temat, ale ci ludzie są tutaj, często znajdują się w bardzo trudnej sytuacji i należy się im pomoc - zaznaczyła Barbara Eschen z kościelnej organizacji Diakonisches Werk Berlin-Brandenburg. Ustosunkowując się do pytania, czy taka polityka nie okaże się "magnesem" zachęcającym kolejnych mieszkańców Polski i innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej do przyjazdu do Berlina, Breitenbach podkreśliła, że pogłoski o tym, że w Berlinie "roi się od bezdomnych Polaków", są nieprawdziwe. Polityk niemieckiej lewicy zwróciła uwagę, że wielu obywateli UE, którzy "wylądowali na ulicy", to osoby, które skorzystały z prawa do swobodnego przemieszczania się po Europie, podjęły w Berlinie pracę, a następnie, często oszukane przez pracodawców, straciły środki na godziwe życie. - Oni zasłużyli na naszą solidarność - podkreśliła Breitenbach. Jej zdaniem, mankamentem Unii Europejskiej jest brak jednolitych standardów, co sprawia, że między krajami "starej" i "nowej" Europy ciągle jeszcze utrzymują się duże różnice w poziomie życia. - To jest zadanie dla polityków na szczeblu ogólnoniemieckim i europejskim - powiedziała. Breitenbach wskazała na dobrą współpracę z konsulatem RP w Berlinie. Rzecznik ambasady Dariusz Pawłoś powiedział Deutsche Welle, że ambasada wsparła wniosek poznańskiej Fundacji BARKA do Senatu RP o fundusze na działalność w Berlinie. - Jeżeli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, dwa zespoły BARKI podejmą działalność pomocową dla polskich bezdomnych w Berlinie - powiedział rzecznik. Ambasador Andrzej Przyłębski apelował do Polonii w Niemczech o solidarność dla rodaków, którym się nie powiodło i którzy stracili dach nad głową. - Łatwiej jest wyjechać z kraju, niż do niego wrócić - zauważył Pawłoś zwracając uwagę na trudną sytuację Polaków, którzy przyjechali do Niemiec w celach zarobkowych, a następnie, z różnych przyczyn, wylądowali na ulicy. Jacek Lepiarz