Zaostrza się spór o prastary las Hambach, położony między Kolonią a Akwizgranem. W środę rano (05.09.2018) do okupowanego przez aktywistów lasu wkroczyły liczne jednostki policji. Aktywiści, którzy już od sześciu lat angażują się w obronę Hambach, koczując w domkach na drzewach, sprzeciwiają się kolejnym wycinkom liczącego 12 tys. lat lasu. Właścicielem terenu jest koncern energetyczny RWE, który wydobywa w tym regionie węgiel brunatny. Jak poinformował rzecznik policji, pracownicy RWE chcieli zacząć usuwać przy pomocy ciężkich urządzeń pnie drzew i inne przeszkody z gruntu leśnego. Policjanci mieli chronić ekipę RWE. Usuwanie domków z drzew nie jest planowane - poinformowała na Twitterze akwizgrańska policja. Zaapelowała o "pokojowe zachowanie" i "stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy policji". "Nie będziemy aresztować mieszkańców domków" - usłyszeli aktywiści z policyjnych megafonów, kiedy jednostki wkraczały do lasu. Na razie akcja przebiega spokojnie. Podczas kontroli dokumentów doszło do starcia z dwoma osobami - poinformowała rzeczniczka policji, nie podając szczegółów. Już tylko 200 hektarów lasu Koncern energetyczny RWE Power chce wyciąć pod kopalnię odkrywkową ponad sto z pozostałych jeszcze 200 hektarów prastarego lasu (pierwotnie las zajmował 4100 hektarów). RWE może rozpocząć karczowanie dopiero 1 października. Koncern argumentuje, że od dawna ma zezwolenie na wycinkę, która jest konieczna, by kontynuować w tym miejscu wydobycie węgla brunatnego. Wycince sprzeciwiają się aktywiści. Szereg organizacji ekologicznych domaga się wstrzymania karczowania Hambach, dopóki nie zakończą się prace specjalnie powołanej przez rząd w Berlinie komisji węglowej. Do końca roku komisja węglowa, w której zasiada 31 przedstawicieli nauki, przemysłu, mieszkańców, związków zawodowych i organizacji ekologicznych, ma opracować plan rezygnacji z węgla. Policja: Zabezpieczamy dowody Policja zaznacza, że podczas wzmożonej akcji w Hambach chce zabezpieczyć materiał dowodowy używany przez aktywistów do ataków na policjantów lub do budowy barykad. Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul ostrzegł, że w lesie policja ma do czynienia z "gotowymi użyć przemoc lewicowymi ekstremistami", którzy zjeżdżają do Hambach z całych Niemiec i sąsiednich krajów. - Ci samozwańczy obrońcy środowiska wcale nie chcą ratować lasu, tylko zlikwidować państwo - powiedział Reul. Podkreślił, że RWE jest właścicielem terenu i ma prawo do wycinki. - Jeśli nadejdzie ten dzień, policja musi się postarać, by prawo to zostało przeforsowane - dodał. Aktywiści odrzucają zarzuty Reula. - Policja próbuje kryminalizować i zniesławić cały ruch - mówi Emil Freytag z organizacji "Aktion Unterholz". Zaznaczył, że policja definiuje teren Hambach jako "niebezpieczne miejsce", co daje jej prawo do kontroli osób bez konkretnego powodu. dpa/dom