Jak donosi dziennik "Die Welt", holenderscy naukowcy odkryli znaczne ilości czynnego składnika Viagry w ściekach kanalizacyjnych. Nie były to jedyne ślady substancji farmakologicznych, które nie są w całości wyłapywane w oczyszczalniach ścieków i znajdują się potem w wodzie pitnej, podkreślali badacze. Czy można pić wodę z kranu? Zespół naukowców pod kierownictwem Bastiana Venhuisa z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Ochrony Środowiska zbadał ścieki w Amsterdamie, Eindhoven i Utrechcie na obecność sildenafilu, substancji czynnej Viagry i porównał ilość tej substancji w ściekach z liczbą wystawianych pacjentom recept na Viagrę. Okazało się, że zawartość tej substancji czynnej, wzmagającej potencję jest 60 proc. wyższa, niż ta, jakiej można się było spodziewać po przepisanych preparatach. - Okazuje się, że w Holandii w obiegu jest dużo sildenafilu pochodzącego z czarnego rynku - stwierdził Venhuis podkreślając, że niezależnie od źródła pochodzenia substancja ta przez ścieki trafia do obiegu wody. Leki potrafią zmienić charakter Naukowcy już od dawna zwracają uwagę na to, jak wiele substancji czynnych, pochodzących z leków trafia z powrotem do wody pitnej, i jak groźne i jeszcze nie do końca zbadane oddziaływanie ma to na ludzi i zwierzęta. Podejrzewa się, że ryzyko jest dość duże. Na kongresie naukowym amerykańskiego stowarzyszenia naukowców w 2013 r. przedstawiono alarmujące wyniki pracy badawczej na temat wpływu śladów popularnego środka uspokajającego na ryby. Szwedzcy naukowcy stwierdzili zwiększoną koncentrację oksazepamu w szlamie z oczyszczalni ścieków i zbadali populację okoni żyjących w pobliskiej rzece. Stwierdzili, że w tkance mięśniowej okoni, będących z natury płochliwymi rybami, żyjącymi w ławicach znajduje się 6-krotnie większa ilość tego przeciwlękowego leku, a zwierzętom zmienił się charakter. Stały się bardziej agresywne i śmiałe, ale także aspołeczne i żarłoczne - pisze "Die Welt". Naukowcy zaznaczali, że są zaniepokojeni tym, jaki efekt może mieć koncentracja substancji czynnych w naturalnym środowisku. Cocktail o nieprzewidywalnym działaniu W Niemczech częstokroć wskazywało się już na ślady substancji czynnych pochodzących z pigułek antykoncepcyjnych, antybiotyków, środków przeciwbólowych czy nawet środków kontrastowych, stosowanych przy badaniach rentgenowskich. Zwraca się uwagę na to, że wiele przepisanych leków nie jest przyjmowanych przez pacjentów, tylko wyrzucanych do śmieci, albo - co gorsza - do ubikacji. Także leki zażywane przez pacjentów powracają do obiegu wody, ponieważ substancje czynne są w 2/3 wydalane przez organizm. Trudno jest także zbadać, jakie działanie ma istny "cocktail" farmakologicznych substancji czynnych zawarty w wodzie uznawanej za pitną. "Sumuje się to do kilkuset ton leków, które rokrocznie trafiają w całości do obiegu wody. Jeżeli organizm ludzki nie jest w stanie rozłożyć tych substancji, to nie poradzi sobie z tym także ekologiczna oczyszczalnia ścieków", pisze gazeta. Prosto z kranu Dyrektywy UE co prawda uwzględniają problematykę ekologiczną preparatów leczniczych, ale to, jak tolerowane są one przez środowisko naturalne bada się tylko w odniesieniu do nowych leków trafiających na rynek. Klasyczne leki, takie jak środki przeciwbólowe na bazie diklofenaku czy lek psychotropowy karbamazepina są na rynku od lat i wpływu ich substancji czynnych na środowisko już się nie bada, pomimo, że ich obecność stwierdzano częstokroć w obiegu wody. "Karbamezapinę, stosowaną także w terapii urojeń, przed kilkoma laty stwierdzono na przykład w wodzie, jaka płynęła z kranów w budynku Reichstagu", przypomina "Die Welt" opr. Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle