"Rosnące ceny gazu i prądu dają się wielu mieszkańcom Europy we znaki" - pisze von der Leyen w artykule opublikowanym w sobotę w niemieckim dzienniku "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zapewnia, że Komisja traktuje te obawy bardzo poważnie. Szefowa KE wyjaśnia, że celem Zielonego Ładu jest nie tylko powstrzymanie procesu ocieplania Ziemi, lecz także zmniejszenie zależności od kopalnych źródeł energii, które są obecnie odpowiedzialne za wzrost cen. Centralnym instrumentem ograniczenia emisji CO2 jest i pozostanie sprawdzony handel uprawnieniami do emisji. "Słuszna jest polityka polegająca na tym, że zatruwanie (atmosfery) musi mieć swoją cenę" - podkreśla von der Leyen. Dodaje, że ta zasada jest prosta, skuteczna i działa od ponad 15 lat. Rosnąca cena certyfikatów jest dla firm silnym wolnorynkowym bodźcem skłaniającym do przestawiania się na czystą produkcję. Jak zaznacza szefowa KE, sektory gospodarki, w których obowiązuje handel emisjami, obniżył od 2005 roku emisję CO2 o 43 proc., podczas gdy Krajowy Produkt Brutto w tym czasie zwiększył się. "Ochrona klimatu i wzrost gospodarczy idą ręka w rękę" - pisze von der Leyen. Szefowa KE podkreśla, że przedsiębiorstwa mają wolny wybór. Kto kontynuuje brudną produkcję, ten z czasem dostanie po kieszeni, natomiast ten, kto przechodzi na czyste technologie, uzyskuje przewagę w konkurencji z innymi. Polska musi walczyć z brudnym węglem "Polska pracuje od lat nad ograniczeniem udziału brudnych źródeł energii. Konieczne są jednak dalsze wysiłki, aby odłączyć ceny energii elektrycznej w Polsce od bardzo brudnego węgla" - czytamy w "FAZ". Nawiązując do zarzutów o spekulację uprawnieniami wysuniętych przez Morawieckiego w "FAZ", von der Leyen podkreśliła, że Komisja Europejska zbadała ruchy na rynku i nie znalazła żadnych twardych dowodów na nieuczciwą manipulację. "Obecnie decydującą przyczyną bardzo wysokich cen prądu jest przede wszystkim gospodarczy boom na skalę światową, który zwiększa globalny popyt na gaz" - tłumaczy von der Leyen. Wzrost cen uprawnień do emisji jest jej zdaniem logiczny. "Ceny gazu rosną, więc producenci energii elektrycznej przechodzą na bardziej brudną produkcję prądu z węgla. To prowadzi z kolei do wzrostu emisji gazów cieplarnianych i tym samym do wzrostu popytu na uprawnienia do emisji CO2" - wyjaśnia szefowa KE. Ursula von der Leyen zapewniła, że państwa UE pomogą obywatelom, którzy szczególnie mocno ucierpieli wskutek wzrostu cen energii. W tym celu ma powstać Społeczny Fundusz Klimatyczny. Od 2026 roku na pomoc dla gospodarstw domowych zagrożonych biedą w związku ze wzrostem cen energii ma zostać przeznaczonych 72,2 mld euro. Unia zajmie się problemem biedy będącym skutkiem wzrostu cen energii, także w Polsce, jak zapewniła szefowa KE. W piątkowym wydaniu "FAZ" premier Morawiecki wezwał do zreformowania unijnego systemu handlu emisjami CO2. Jego zdaniem system EU-ETS przestał wspierać sprawiedliwą politykę klimatyczną, a cenę za brak reformy zapłacą europejskie rodziny. "Jeżeli idea sprawiedliwej transformacji energetycznej zostanie zastąpiona przez aktualną nieracjonalną logikę unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU-ETS), wszyscy zapłacimy podwójnie" - napisał szef polskiego rządu. Premier ocenił, że EU-ETS powinien być systemem, który oferuje gospodarczo rozsądną i akceptowalną społecznie drogę redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ale - dodał - uprawnienia do emisji CO2 szybko stały się instrumentem finansowym w rękach zamożnych inwestorów, zaś aktualna koncepcja EU-ETS jest podatna na mechanizmy spekulacyjne i jest wykorzystywana do tego, aby sztucznie zwiększać cenę za emisje. Zdaniem Mateusza Morawieckiego głównym odpowiedzialnym za wzrost cen gazu jest Rosja i monopolistyczny szantaż ze strony rosyjskiej firmy Gazprom. Polska redakcja Deutsche Welle Jacek Lepiarz