"Gratuluję wskazanym na najwyższe stanowiska w UE, zwłaszcza Ursuli von der Leyen na szefową Komisji. Koleżanka z Europejskiej Partii Ludowej, lubi Polskę, ceni wartości demokratyczne. Odwrotnie niż w 2009 i 2014 rząd RP nie był w stanie wywalczyć stanowisk dla Polaków. Żal" - napisał we wtorek na Twitterze lider PO Grzegorz Schetyna. Ursula von der Leyen urodziła się 60 lat temu na przedmieściach Brukseli. Teraz jej polityczna kariera może z powrotem prowadzić do stolicy Belgii i UE. Jej kandydatura na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej pojawiła się niespodziewanie w czasie brukselskich przetargów o obsadzenie czołowych unijnych stanowisk. Teraz polityk CDU, którą na wielką scenę polityczną wprowadziła w 2005 roku kanclerz Angela Merkel i która swojego czasu uchodziła za kandydatkę na jej następczynię, niebawem już może stanąć - jako pierwsza kobieta - na czele Komisji Europejskiej. O tym zadecyduje za kilka dni Parlament Europejski. Zna języki Pierwszych 13 lat von der Leyen spędziła w Brukseli. Jej ojciec, późniejszy premier Dolnej Saksonii Ernst Albrecht, pracował na kierowniczym stanowisku w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej i Wspólnocie Europejskiej, instytucjach poprzedzających UE. W przeciwieństwie do większości swoich kolegów w rządzie Ursula von der Leyen mówi płynnie po angielsku i francusku i porusza się pewnie na międzynarodowej scenie politycznej. W gabinetach Angeli Merkel Ursula von der Leyen piastowała różne stanowiska i zawsze podchodziła do nowego zadania z wielką werwą, kwestionując zastane struktury. Różne ministerstwa Najpierw Ursula von der Leyen - matka siedmiorga dzieci - była w latach 2005-2009 minister ds. rodziny. Od razu wprowadziła w życie zasiłek dla rodziców i dzięki silnemu wsparciu finansowemu ze strony rządu postarała się o stworzenie dodatkowych miejsc opieki nad dziećmi. W 2009 roku - w drugim gabinecie Merkel - von der Leyen, z wykształcenia lekarka, została minister zdrowia. Cztery lata później, w grudniu 2013 r., przeniosła się do ministerstwa obrony, którym kieruje dalej nawet po skomplikowanych rozmowach koalicyjnych po wyborach w 2017 r. Prawie żaden z jej 17 poprzedników na tym stanowisku nie sprawował tego urzędu tak długo jak ona: przez sześć lat. Do czasu zmiany na czele MON kariera ambitnej polityk przebiegała niemal bez zarzutu. Von der Leyen uchodzi za lojalną wobec Angeli Merkel, dla której jest niezawodnym wsparciem w rządzie i na kongresach CDU. Niepowodzenia i skandale Jako minister obrony von der Leyen szybko zaczęła zaprowadzać porządki w Bundeswehrze: przestarzały i wadliwy sprzęt, źle zaplanowane projekty zbrojeniowe i poważny brak specjalistów. I tak postarała się przez silną - również medialną - presję o zwiększenie budżetu na obronę. Bundeswehra stała się liczebniejsza. Szefowa MON zniosła sztywny górny limit 185 tys. żołnierzy. Pod jej rządami polityka obronna stała się rozpoznawalnym elementem niemieckiej polityki zagranicznej. Odpowiadało to również międzynarodowej walce z organizacją terrorystyczną "Państwo Islamskie", w której Bundeswehra jest zaangażowana na kilku obszarach. - Sytuacja bezpieczeństwa zmieniła się tak bardzo, że wiele zadań powierzono Bundeswehrze - powiedziała von der Leyen w 2017 r. - Od Syrii, Iraku, po Mali, przez całą misję na Morzu Śródziemnym, do pomocy dla uchodźców i ochronę wschodniej granicy. Jednocześnie zmieniłam kurs tego ociężałego tankowca, dokonując zmian materiałowych, personalnych i finansowych - wyjaśniła. Kobieta czynu A jednak jej reputacja "kobiety czynu" osłabła w ostatnich latach. Wynika to z niektórych decyzji personalnych, ale i różnych skandali. Także podczas jej kadencji ważne projekty obronne dalej się opóźniały. Na jaw wyszła działalność prawicowych ekstremistów w Bundeswehrze i upokarzające praktyki w szkoleniach żołnierzy. Wyraźniej niż zrobiliby to wszyscy jej poprzednicy, minister zdystansowała się od tych wypaczeń w armii. Kiedy stwierdziła, że Bundeswehra ma "problem z postawą", straciła zaufanie wielu żołnierzy. Szkodzi jej także afera finansowa z żaglowcem "Gorch Fock" i skandal z drogimi doradcami, opłacanymi przez ministerstwo obrony. Sprawę bada obecnie komisja śledcza Bundestagu. Plusy w Brukseli Na wizerunku von der Leyen pojawiło się wiele rys. Mimo wszystko długoletni obserwatorzy widzą różne korzyści dla Ursuli von der Leyen na międzynarodowej scenie politycznej w Brukseli. To nie tylko znajomość miejsca i języków. Von der Leyen z powodzeniem pracowała nad strukturą wspólnej polityki obronnej UE. W 2016 r. starała się o szybkie powołanie misji NATO, która na Morzu Egejskim wsparłaby grecką i turecką straż przybrzeżną oraz europejską agencję graniczną Frontex w walce z przemytnikami ludzi. Von der Leyen, która już w przeszłości była postrzegana jako następczyni Angeli Merkel, z pewnością podejmie każde zadanie. Kiedy w 2010 roku, po nagłej rezygnacji prezydenta RFN Christiana Wulffa, CDU musiała szybko wystawić następcę, jej kandydatura pojawiła się nagle w wyścigu. Teraz jej kariera może pójść w jeszcze zupełnie innym kierunku. Christoph Strack/Redakcja Polska Deutsche Welle