Władimir Putin śpieszy się. W ciągu tylko jednego tygodnia prezydent Rosji wydał dwa dekrety w sprawie przyśpieszonego nadawania obywatelstwa Rosji Ukraińcom. Ostatni nosi datę 1 maja. Te ostro krytykowane przez Ukrainę i jej sprzymierzeńców działania mają miejsce w czasie, kiedy na Ukrainie panuje niepewność związana z przekazaniem władzy. Petro Poroszenko kończy niebawem urzędowanie, a jego następca Wołodymyr Zełenski jeszcze nie został zaprzysiężony. Pierwszy dekret szefa Kremla z 24 kwietnia adresowany był do oderwanych od Ukrainy mieszkańców wschodniego Donbasu. Moskwa uzasadniła ten krok "względami humanitarnymi", aby np. umożliwić podróżowanie Ukraińcom, których paszporty straciły ważność. W drugim rozporządzeniu oferta wychodzi daleko poza tę grupę. I tak w przyszłości osoby urodzone na Krymie, które opuściły półwysep przed rosyjską aneksją, mogą wnioskować o paszport Federacji Rosyjskiej w ramach uproszczonej procedury. Dotyczy to także ich krewnych. Podwójne obywatelstwo Oferta ta skierowana jest poza tym do wszystkich Ukraińców, którzy przed wybuchem wojny w kwietniu 2014 r. wyprowadzili się z Donbasu i zamieszkali gdzie indziej. Dotyczy to zarówno uchodźców, jak i legalnych imigrantów na terenie Rosji, a także migrantów w samej Ukrainie. Uzasadnieniem dekretu Putina jest "ochrona praw człowieka i wolności". Jest tam też ważny detal - rezygnacja z obywatelstwa Ukrainy nie jest konieczna, co w przypadku obywatelstwa innych państw jest niezbędne. Wszyscy ci Ukraińcy mają otrzymać rosyjskie paszporty w ciągu trzech miesięcy i na uproszczonych zasadach. Dotąd trwało to latami. Dekret Putina obejmuje miliony ludzi. Podziękowanie dla Donbasu Największą grupą byliby ci Ukraińcy, którzy przed wybuchem wojny pracowali w Donieckim Zagłębiu Węglowym, tam pozostali lub uciekli. Według ukraińskich szacunków, na początku 2014 r. na terenach, które Kijów uważa za okupowane przez Rosję, mieszkały cztery mln osób. Dokładnych danych nie ma. Drugą kategorią byliby legalnie pracujący w Rosji gastarbeiterzy lub zarejestrowani uchodźcy z Ukrainy - większość z nich to zapewne także przybysze z Donbasu. Szef ukraińskiej dyplomacji Pawlo Klimkin szacował w 2018 r. liczbę wszystkich obywateli Ukrainy w Rosji na około trzy mln. Jeśli dodać do tego Ukraińców urodzonych na Krymie, jak i dzieci i krewnych, liczba potencjalnych kandydatów do rosyjskiego paszportu wynosi od pięciu do 10 mln osób. Najwidoczniej jednak Moskwa nie oczekuje naporu tłumów. Na początku kwietnia na rosyjsko-ukraińskim pograniczu koło Rostowa działalność rozpoczęły tylko dwa urzędy zajmujące się przyznawaniem obywatelstwa. Jednak Putin chce pójść jeszcze dalej. Pod koniec kwietnia prezydent Rosji powiedział, że rozważane jest zaproponowanie uzyskania na uproszczonych warunkach rosyjskiego obywatelstwa wszystkim 40 mln Ukraińców. Podczas gdy moment szczególnie sprzyja ofensywie Moskwy, politycy w Kijowie zastanawiają się nad jej tłem. Rząd Ukrainy i eksperci, tacy, jak Wilfried Jilge z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP), przypuszczają, że Moskwie może chodzić o stworzenie pretekstu do interwencji wojskowej, podobnie jak w 2008 r. w odłączonej od Gruzji południowej Osetii. - Władimir Putin kontynuuje na Ukrainie politykę rosyjskiego świata - stwierdził Jilge w rozmowie z "Deutsche Welle". - Próbuje zgłosić swoje roszczenia do mieszkańców okupowanych terenów - dodaje. Jego zdaniem, Kreml mógłby potem "przyjść z pomocą" Ukraińcom z rosyjskim obywatelstwem, nawet przeciwko rządowi w Kijowie. W opinii eksperta na tym polega "sedno niebezpieczeństwa" dekretów Putina. Innym powodem może być rozwój demograficzny w Rosji. Także i tutaj maleje liczba ludności. Według rosyjskiego urzędu statystycznego Rosstat, liczba mieszkańców Federacji Rosyjskiej w 2018 r. po raz pierwszy od 10 lat zmniejszyła się o prawie 100 tys. osób. To początek trendu. - Rosyjskie paszporty nie tylko dla wschodnich Ukraińców mogą pomóc odwrócić ten trend - uważa szefowa rosyjskiej telewizji na zagranicę RT (Russia Today) Margarita Simonian. Jej zdaniem, trzeba "ściągnąć wszystkich Rosjan z zagranicy do ojczyzny" - napisała na Facebooku. Na myśli miała zapewne nie tylko etnicznych Rosjan, którzy po rozpadzie Związku Sowieckiego znaleźli się poza granicami Rosji, ale i osoby, które w inny sposób czują się związane z krajem.