Unia Europejska ma ważniejsze problemy niż zajmowanie się polską konstytucją - twierdzi Ryszard Czarnecki. Polski europoseł, pełniący funkcję jednego z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego, tak zareagował we wtorkowym (21 lutego) wywiadzie dla kanału MDR (Mitteldeutscher Rundfunk) na kolejną odsłonę sporu rządu PiS z Komisją Europejską. Chodzi o przypadający na wtorek termin przekazania KE odpowiedzi na dodatkowe zalecenia w ramach zastosowanej wobec Polski procedury kontroli sprawiedliwości. Powodem tego jest spór wokół Trybunału Konstytucyjnego. W opinii polskiego europosła, "dzięki Bogu" nie ma już kryzysu konstytucyjnego w Polsce, a zakończył się on m.in. dzięki odejściu byłego przewodniczącego TK Andrzeja Rzeplińskiego - podkreśla Czarnecki w wywiadzie dla MDR. "Po wyborze nowej przewodniczącej TK funkcjonuje całkiem normalnie" - ocenia polski europoseł PiS. Zapewnia on też, że rządzący politycy "szanują niezawisłość trybunału i nie wpływają na jego prace". Czarnecki nie obawia się też żadnych sankcji z Brukseli. Byłyby one "dowodem na kompletną głupotę elit UE" - twierdzi i wskazuje na inne problemy, jakimi UE powinna się zająć. Takie jak kryzys migracyjny, instytucjonalny kryzys UE oraz stosunkami UE-USA. "Elity UE powinny opuścić swój kokon" Na pytanie, "Czy PiS nie chce, aby UE wtrącała się?", Czarnecki odpowiada niemieckiemu kanałowi MDR, że "UE nie powinna się ośmieszać". Polski polityk ma nadzieję, że "Komisja UE nawet nie będzie rozmawiała o sankcjach wobec Polski. Chyba, że elity UE chcą, żeby w następnych wyborach europejskich w 2019 r. w Parlamencie Europejskim zasiadło trzy czwarte eurosceptyków" - zauważył. "Europejskim elitom", jak Czarnecki nazywa najprawdopodobniej instytucje unijne, radził aby "opuściły swój kokon" i nie oglądały rzeczywistości "przez swoje ideologiczne okulary". Zmiany dokonane przez rząd PiS niewystarczające W wywiadzie dla kanału radiowego "Deutschlandfunk" Jan-Philipp Albrecht domaga się konsekwencji dla Polski w związku z jej sporem z Unią Europejską. Europoseł Zielonych, pełniący też funkcję wiceprzewodniczącego Komisji ds. wewnętrznych i sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim, uważa zmiany dokonane przez rząd w Warszawie "za niewystarczające" i opowiada się za ukaraniem Polski sankcjami za naruszanie wartości podstawowych. Sankcje takie mogłaby uchwalić je Rada UE większością czterech piątych głosów - powiedział Albrecht. W jego przekonaniu nie dojdzie jednak do odebrania Polsce prawa głosu w Radzie Europejskiej, gdyż w tej kwestii nie ma jednomyślności wśród państw członkowskich UE. Zdaniem Albrechta jest "mało zadowalające", że poza "ciągłym wyrażaniem krytyki Komisja UE niewiele może zdziałać". Dlatego, uważa on, że "teraz musi się coś wydarzyć". Brakuje "funkcjonującego na co dzień mechanizmu monitorowania a także sankcjonowania naruszania zasad praworządności" - podkreśla Albrecht. Obecną procedurę praworządności stosowaną wobec Polski - nota bene po raz pierwszy od jej wprowadzenia - stworzono w związku z naruszeniami zasad państwa prawa na Węgrzech. Albrecht mówi w rozmowie z Deutschlandfunkiem, że "ważne jest, aby teraz tę nową procedurę najpierw odpowiednio wykorzystać i doprowadzić do końca. Wtedy można wyciągnąć wnioski z niedociągnięć". A jednym z tych niedociągnięć, na które kładzie nacisk wiceprzewodniczący Komisji ds. wewnętrznych i sprawiedliwości w PE, jest to, że poza "prawie nierealnym pozbawieniem głosu" państwa członkowskiego w Radzie UE, istnieje mało możliwości wymierzania sankcji za naruszanie takich zasad. "To są wartości podstawowe i za naruszanie takich wartości podstawowych jest trudno, bardzo trudno wymierzać sankcje. I to trzeba zmienić, gdyż jesteśmy wspólnotą prawa" - mówi europoseł Zielonych. Podkreśla przy tym, że "nie chodzi tylko o te zasady, na które zgodziliśmy się wszyscy w UE, lecz także o te, które tworzą nasz wspólny kanon norm podstawowych, które uchwaliliśmy także na forum Rady Europy".W obliczu szerzącego się populizmu konieczna jest, w opinii Albrechta, dyskusja o wspólnej Europie, czym ona jest, jakie wartości sobą przedstawia - bo będzie on też kluczowym tematem w najbliższych wyborach - podkreśla europoseł. Krytyka zasady usuwania sędziów Jan-Philipp Albrecht krytykuje konkretnie to, że nie została "w sposób zadowalający" wyjaśniona kluczowa kwestia, dotycząca okoliczności mianowania sędziów z urzędu oraz kwestia organizacji pracy trybunału. "Rząd ma w pewnych przypadkach możliwość zwalniania sędziów i proponowania własnych kandydatów". To w opinii europosła, jest niepokojące, ponieważ "rząd może w ten sposób zapewnić sobie większość w składzie TK, która będzie posłuszna władzy". Na sugestię, że poprzedni rząd przecież też tak robił, Albrecht zaprzecza temu: "Nie mieliśmy dotychczas do czynienia z takim sposobem usuwania sędziów w Europie, także w Polsce, i w tym miejscu trzeba powiedzieć, że partia PiS, a szczególnie jej prezes, uprawiają polityką, która odległa jest od tego, co my dotychczas w Unii Europejskiej uważaliśmy za oczywiste". Deutschlandfunk przypomina w rozmowie, że w ub. roku prezesi dwóch europejskich trybunałów konstytucyjnych - Niemiec i Francji, Vosskuhe i Fabius - udzielili równolegle wywiadów dla "Sueddeutsche Zeitung" i "Le Monde". "Wyrażali w nich swoje obawy w związku z polską reformą konstytucyjną, którą zajęła się zaraz po wyborach w 2015 r. partia rządząca PIS". Opr. Barbara Cöllen Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle.