Ostrzeżenie to nie jest "ani groźbą ani blefem, lecz rzeczywistością" - powiedział wiceprezydent Fuat Oktay państwowej tureckiej agencji Anadolu podczas wizyty we Włoszech. Podkreślił, że błędnym byłoby rozumowanie, że Turcja mogłaby zaakceptować nową falę uchodźców. Turcja nie zamierza płacić "Turcja to nie kraj, który będzie płacić za kryzysy wywołane przez innych" - mówił Oktay. Prezydent Recep Tayyip Erdogan ostrzegł wcześniej, że Turcja może zostać zmuszona "otworzyć swoje drzwi", jeśli nie dostanie z Europy więcej wsparcia w organizowaniu opieki nad uchodźcami i tworzenia "strefy bezpieczeństwa" w północnej Syrii. Konflikt w Syrii zmusza do ucieczki miliony ludzi Na początku sierpnia USA uzgodniły z Turcją utworzenie "strefy bezpieczeństwa" wzdłuż granicy dzielącej Turcję i kurdyjskie obszary w północnej Syrii. Region ten jest kontrolowany przez kurdyjskie formacje obrony (YPG), uważane przez Ankarę za zagrożenie z powodu ścisłych powiązań z Partią Pracy Kurdystanu (PKK). USA wspierają YPG w walce z dżihadystami. Turcja grozi własnym rozwiązaniem Erdogan powiedział, że Turcja chce osiedlić w "strefie bezpieczeństwa" 3,6 mln syryjskich uchodźców. W tym celu Turcja chce tam budować nowe domy. Erdogan powiedział, że rozmawiał z Niemcami na temat wsparcia dla tego projektu, a jeśli nie będzie postępów, to Turcja "w ostatnim tygodniu września rozwiąże to na swój sposób". W ostatnich miesiącach Turcja wielokrotnie groziła nową ofensywą przeciwko YPG na wschód od Eufratu. Od 2016 roku tureckie wojsko dwukrotnie starło się z kurdyjskimi oddziałami w Syrii, przejmując kontrolę nad północnosyryjskim regionem Afrin i innymi regionami, w których od tego czasu osiedlano syryjskich uchodźców. Erdogan powiedział, że dotychczas przesiedliło się tam z Turcji 350.000 Syryjczyków. AFP / sier