Na niemieckim niebie regularnie dochodzi do niebezpiecznych zbliżeń dużych i małych samolotów. W ciągu ostatnich czterech lat odnotowano ponad 170 takich incydentów - podała telewizja publiczna NDR, powołując się na Federalne Biuro Badania Wypadków Lotniczych (BFU). W większości przypadków zadziałały systemy ostrzegające pilotów przed zbyt małą odległością do innego samolotu i nakazujące natychmiastową zmianę kursu. Ale zdarzały się także sytuacje, gdy systemy nie zadziałały, a piloci sami zorientowali się, że będą przelatywać zbyt blisko innego statku powietrznego, a być może się z nim zderzą. Eksperci podejrzewają, że liczba podobnych incydentów może być jeszcze wyższa, bo zgłasza się je także do innych ośrodków, nie tylko do BFU. Poza tym wiele przypadków może pozostać niezgłoszonych. Tłok, pośpiech, słabe wyposażenie Zdaniem ekspertów, do incydentów dochodzi z wielu powodów. Rośnie liczba lotów, systemy ostrzegania w małych i dużych samolotach bywają niekompatybilne, brakuje odpowiedniej łączności radiowej w prywatnych samolotach, a zawodowi piloci są pod presją czasu, przez co skracają sobie drogę, wlatując w przestrzeń, z której korzystają także szybowce. Z informacji NDR wynika, że to właśnie w tzw. strefie mieszanej, czyli tej, z której korzystają zarówno duże, jak i małe samoloty, najczęściej dochodzi do niebezpiecznych zbliżeń statków powietrznych. W ubiegłym roku tylko w okolicy lotnisk Weeze i Paderborn w landzie Nadrenia Północna-Westfalia co najmniej osiem razy doszło do niebezpiecznego zbliżenia samolotu pasażerskiego i szybowca. Zdarzało się, że samoloty pasażerskie musiały zmieniać kurs, aby nie doszło do katastrofy. (AFP/szym) Redakcja polska "Deutsche Welle"