Większość Europejczyków popiera plan proporcjonalnego rozdziału uchodźców docierających na kontynent. Tak wynika z badania, którego wyniki publikuje we wtorek dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Wyjątek stanowią mieszkańcy Polski, Czech i Wielkiej Brytanii, którzy w większości są przeciw. Z sondażu wynika jednocześnie, że we wszystkich przebadanych krajach (13 państw UE oraz Norwegia i Szwajcaria) zdecydowana większość pytanych jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców tylko w ich kraju. Nigdzie, poza Hiszpanią, poparcie dla takiego systemu nie przekroczyło 25 procent. - Badanie pokazuje, że większość ludzi gotowa jest robić więcej, gdy także inni robią więcej - powiedział jeden z autorów Dominik Hangartner ze Stanford-Zurich Immigration Policy Lab. Jak przyznał, on, a także jego współpracownicy, byli zaskoczeni wynikami sondażu. Spodziewano się szerszego oporu wobec pomysłu proporcjonalnego rozdziału. Tylko w Polsce, Czechach i w Wielkiej Brytanii większość pytanych była przeciw. W Wielkiej Brytanii i Czechach plan taki poparło 30 procent pytanych, w Polsce 34 procent. We wrześniu 2015 roku ministrowie spraw wewnętrznych Unii Europejskiej przyjęli plan proporcjonalnego rozdziału 120 tysięcy uchodźców. Polska, Czechy i Węgry jak dotąd nie stosują się jednak do zapisów umowy. W czerwcu Komisja Europejska wdrożyła przeciwko tym krajom procedurę w sprawie łamania traktatów. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że zachowanie Polski i Czech nie jest niespodzianką, biorąc pod uwagę wyniki sondażu. Okazuje się jednak, że na Węgrzech poparcie dla zasady proporcjonalnego rozdziału uchodźców jest wysokie i sięga 75 procent. To więcej niż w Niemczech, gdzie poparcie wynosi 69 procent. Hangartner dodał, że także unijni politycy, którym w ubiegłym tygodniu przedstawiono wyniki badania, byli zaskoczeni. Autorzy mają nadzieje, że sondaż może stać się empirycznym fundamentem dla wspólnej europejskiej polityki azylowej. "Wyniki pokazują bowiem, że sprawiedliwość mechanizmu rozdziału uchodźców jest dla Europejczyków ważna" - konstatuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung". DPA/Wojciech Szymański, Redakcja Polska Deutsche Welle