Hansjoerg Bayer z Blaubeuren w Badenii-Wirtembergii musi położyć rurę, zaczyna więc kopać w ogrodzie rów. Nagle ani rusz dalej. Kilof natyka się na spory kamień: mierzy dokładnie 28x25x20 cm. Właściwie nic nadzwyczajnego, gdyby nie jego ciężar: 30,26 kg. Dużo jak na jego wielkość, nawet bardzo dużo. Hansjoerg Bayer decyduje się zostawić kamień w ziemi. Jest wówczas rok 1989. Prezent z kosmosu Ćwierć wieku później postanawia zrobić jednak porządek w ogrodzie. Wykopuje kamień, kładzie go na przyczepę. I się rozmyśla. Znalezisko nie pasuje jakoś do typowych dla okolicy kamieni wapiennych. Zamiast więc wywieźć zawalidrogę, z trudem przenosi go do szafy w piwnicy. "Szkoda by go było. Jego wygląd i przede wszystkim waga - już wtedy czułem, że ten kamień to coś szczególnego" - wspomina. W końcu w styczniu tego roku znowu chce zrobić porządek, tym razem w piwnicy i przypomina sobie o osobliwym kamieniu. Odłupuje 20-gramowy kawałeczek i przekazuje go do analizy do Niemieckiego Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki (DLR). Zagadkowy okruch ląduje u Dietera Heinleina. Ten myśli najpierw, że to kawałek rudy żelaza. "Nic nie wskazywało na to, że może to być meteoryt" - przyznaje ekspert z Instytutu Badań Planetarnych DLR w Berlinie. Niespodzianka wychodzi na jaw dopiero po przecięciu kamienia - jego szczególna struktura. Badania w trzech różnych laboratoriach potwierdzają podejrzenie. Kamień rzeczywiście jest meteorytem. Niewykluczone, że zanim Hansjoerg Bayer go odkrył, przeleżał w ziemi setki, może nawet tysiące lat, a potem kolejne ćwierć wieku, by w końcu stać się "naukową sensacją", jak przyznają nawet z reguły rzeczowi badacze DLR. Ponad 30-kilogramowy okruch z kosmosu jest największym pod względem ciężaru meteorytem kamiennym znalezionym kiedykolwiek w Niemczech. Do podziwiania w planetarium Sensacyjne znalezisko z ogródka Hansjoerga Bayera zajmuje tym samym miejsce meteorytu o nazwie "Benthullen", dotychczasowego najcięższego, znalezionego w Niemczech przybysza z kosmosu o wadze 17,25 kg. Jego nazwa pochodzi od nazwy wsi w Dolnej Saksonii, gdzie około 1951 r. został odkryty. Także nowy rekordzista - meteoryt z Badenii-Wirtembergii został ochrzczony nazwą miejsca znalezienia: "Blaubeuren" (w pobliżu Ulm). W piątek (17 lipca) został po raz pierwszy pokazany publiczności - w planetarium Laupheim w Badenii-Wirtembergii. Brakuje mu tylko odłupanego przez Dietera Heinleina kawałeczka, który zostaje teraz poddany szczegółowym badaniom. Berlińskiego naukowca "Blaubeuren" tym bardziej cieszy, bo zbyt często musi on rozczarować ludzi, którzy zgłaszają się ze swoimi znalezionymi gdzieś skarbami - rzekomymi meteorytami. "Tylko niektóre z nich są rzeczywiście meteorytami" - przyznał Heinlein w piątek na konferencji prasowej. "Wśród ponad dwóch tysięcy przesyłek, jakie otrzymaliśmy w ostatnich 15 latach, były tylko trzy prawdziwe meteoryty" - dodaje. (dpa, afp/stas) / Redakcja Polska Deutsche Welle