Na prawym, wysokim brzegu Dniepru w Kijowie stoi gigantyczna "tęcza", czyli Pomnik Przyjaźni Narodów Ukraińskiego i Rosyjskiego, postawiony tam jeszcze w czasach sowieckich. Pomnik przypomina o ugodzie perejesławskiej z 1654 roku, na mocy której Ukraina została poddana władzy cara Rosji. W 300. rocznicę ugody w 1954 roku Ukraińskiej SRR uroczyście przekazano Krym. Od czasu aneksji Półwyspu Krymskiego ten stalowy pomnik przypomina o czymś, czego już nie ma: o przyjaźni. Dzisiaj cokół pomnika "zdobią" wulgarne przekleństwa kierowane pod adresem prezydenta Władimira Putina. Serhij Zelowalnik najchętniej zburzyłby tę "tęczę". - Co to za przyjaźń, jeśli przyszły do nas wojska rosyjskie? - mówi poirytowany były główny architekt Kijowa. Jednakże władze miasta zdecydowały, że pomnik - potocznie wyszydzany jako "jarzmo" - zostanie tam, gdzie stoi. Inaczej stało się w Charkowie na wschodzie Ukrainy, gdzie w listopadzie ubiegłego roku zdemontowano kolumnę mającą symbolizować przyjaźń rosyjsko-ukraińską. Pojednawcze sygnały z Moskwy Tymczasem Moskwa od tygodni wzmacnia pojednawcze sygnały w kierunku Kijowa. Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i bliski zaufany prezydenta Putina, powiedział w tym tygodniu w wywiadzie prasowym, że któregoś dnia "Rosja i Ukraina na pewno powrócą do normalnych stosunków". Podobne opinie słychać także na Kremlu i w ministerstwie spraw zagranicznych: "Moskwa jest gotowa do konstruktywnego dialogu z Kijowem". Lecz w sprawach zasadniczych Kreml nie chce ustąpić: status Krymu nie podlega negocjacjom". Pod koniec grudnia ubiegłego roku w Rosji pojawiła się internetowa "Strona przyjaźni". Jej adres sugeruje, że Rosjanie i Ukraińcy są jednym narodem (www.we-are-one.ru), a konflikty pomiędzy nimi powinno się puścić w niepamięć. Strona ta chce uchodzić za platformę "wolną od polityki i propagandy" inicjującą bezpośredni dialog społeczny między Ukraińcami i Rosjanami. Nie wiadomo kto się za tym kryje i kto jest jej administratorem, strona nie ma bowiem stopki redakcyjnej. Doświadczenia wojenne naznaczyły Ukrainę Tego rodzaju sygnały i inicjatywy traktowane są wciąż na Ukrainie ze sceptycyzmem. "Cóż to za jakaś nowa przyjaźń z Moskwą?"- oburzyła się na początku stycznia jedna z popularnych, ukraińskich z blogerek. "Spójrzcie na naszych żołnierzy, którzy na tej wojnie stracili ręce i nogi! Przestańcie oglądać się na Rosję i nie mówcie nam o bratnim narodzie". Wielu Ukraińców podziela opinię młodej poetki z Kijowa Anastazji Dmytruk. Jej wiersz "Nigdy nie będziemy braćmi", napisany po aneksji Krymu i adresowany do Rosjan, cieszy się na Ukrainie niesłabnącą popularnością. Jego nagranie na YouTube ma już ponad 6 mln kliknięć. Wołodymyr Paniotto nie wierzy, że Ukraińcy szybko znów polubią Rosjan. - To jest bardzo trudny proces - powiedział dyrektor Międzynarodowego Instytutu Nauk Społecznych (KMIS) w Kijowie. "Za dużo złego się wydarzyło", mówi. Pozytywne nastawienie Ukraińców do Rosjan z 78 procent w lutym 2014 roku spadło na 30 procent w maju 2015. Na jesieni ubiegłego roku wzrosło do około 33 procent. Było to związane z porozumieniem z Mińska - uważają eksperci. Jednak ponad połowa (53%) Ukraińców wciąż określa swoje nastawienie do Rosji jako "złe" lub "bardzo złe". Paniotto tłumaczy to przeżyciami, jakich wielu Ukraińców doświadczyło na wojnie z prorosyjskimi separatystami na wschodzie kraju. "Mamy ponad milion uchodźców, powołanie rezerwistów do armii zaciążyło na życiu wielu rodzin" - wyjaśnia socjolog z kijowskiego instytutu. "Dla Ukraińców jest to prawdziwa wojna, tymczasem większość Rosjan widzi ją tylko w telewizji". Nienawiść i niechęć do Rosji Tym bardziej może zaskakiwać, że w Rosji antypatia wobec drugiej strony jest dużo silniejsza niż na Ukrainie. W najnowszym badaniu opinii publicznej moskiewskiego Centrum im. Lewady, 59 procent Rosjan podało, że są negatywnie nastawieni wobec Ukrainy. Tylko 27 procent było innego zdania. "Ta liczba jest stabilna" - twierdzi dyrektor Centrum Lew Gudkow. Jego zdaniem dzieje się tak wskutek rosyjskiej propagandy, która latem 2015 roku została nieco wyciszona, ale nie zanikła. - Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z tak wrogimi i niechętnymi postawami wobec Ukraińców w Rosji - powiedział Gudkow. Dają one o sobie znać także na co dzień. W Rosji nasiliły się uprzedzenia do Ukraińców jako małżonków, kolegów w miejscu pracy i sąsiadów. Ostatnie, pojednawcze gesty Rosji i próby zbliżenia się do Ukrainy Gudkow uznaje za manewr taktyczny. - Myślę, że te sygnały to tylko gra, obliczona na złagodzenie zachodnich sankcji gospodarczych oraz nacisków politycznych wywieranych na Rosję. Na pewno nie jest to prawdziwa pomoc dla Ukrainy, służąca rozwiązaniu konfliktu - zaznacza ekspert. Roman Goncharenko / oprac. Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle