Władze państw europejskich, w tym niemiecki rząd, nie dotrzymały słowa i złamały obietnicę przyjęcia w ciągu dwóch lat 50 tys. uchodźców, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji i wymagają ochrony międzynarodowej - dowiedziało się Deutsche Welle. Unijny program przesiedleń został uruchomiony dwa lata temu, jesienią 2017 r. Komisja Europejska podkreślała wówczas, że "dąży do zapewnienia realnych, bezpiecznych i legalnych rozwiązań osobom, których życiu grozi niebezpieczeństwo ze strony grup przemytników". Program ma zostać zakończony 31 października 2019 r. Do tej pory udało się zapewnić bezpieczne schronienie w Europie 37,5 tys. osób. Rzecznik Komisji Europejskiej przyznał, że do końca października nie uda się osiągnąć celu, jakim było przesiedlenie łącznie 50 tys. uchodźców. Wśród osób pozostających w zawieszeniu są tysiące migrantów przetrzymywanych w obozach w Libii. Agencja ONZ ds. uchodźców (UNHCR) alarmuje, że z powodu powolnych działań krajów europejskich odwlekana jest ewakuacja osób, które doświadczyły przemocy, bezprawia i wojen domowych. Dimitris Avramopoulos, ustępujący unijny komisarz ds. migracji, powiedział, że "ma nadzieję", iż pozostałe obietnice zostaną spełnione do końca bieżącego roku. - Chcę pochwalić i jednocześnie wezwać raz jeszcze państwa członkowskie do wzmożenia wysiłków i zapewnienia, że dotrzymają swoich obietnic tak szybko, jak to możliwe - powiedział Avramopoulos w rozmowie z Deutsche Welle. W poszukiwaniu bezpieczeństwa Mariam pochodzi z Sudanu. Została ewakuowana przez UNHCR z Libii i teraz czeka na przesiedlenie w sąsiednim Nigrze. W rozmowie z reporterem Deutsche Welle opowiedziała o ataku w Libii, który spowodował, że uciekła z tego kraju. - Szłam wtedy do sklepu. Napadli na mnie trzej mężczyźni i zaciągnęli do samochodu. Zgwałcili mnie, tam na ulicy, a potem wyrzucili na drogę - powiedziała. Mariam znalazła tymczasowe schronienie w obozie UNHCR dla uchodźców na pustyni w Nigrze. Nie boi się już ataków, ale martwi o swoją przyszłość, czekając na przesiedlenie. Podkreśla, że szuka tylko bezpieczeństwa. - Jestem zmęczona. Jestem już bardzo zmęczona - powiedziała. Obozy UNHCR w Nigrze są przepełnione ludźmi, którzy czekają na przesiedlenie. Oznacza to, że nie można już ewakuować tam osób, które znajdują się w niebezpieczeństwie w Libii. Niemcy nie dotrzymały słowa Niemcy są z jednym z krajów biorących udział w unijnej inicjatywie przesiedleń. W ubiegłym roku kanclerz Angela Merkel publicznie obiecała, że Niemcy przyjmą w ramach programu 10,2 tys. osób. Jednak rzecznik niemieckiego MSW powiedział Deutsche Welle, że do tej pory udało się sprowadzić do kraju tylko 4,8 tys. osób. Dodał, że opóźnienia w przesiedlaniu kolejnych osób mają zawiązek z trudnościami, które miały miejsce przy tworzeniu nowego rządu w Niemczech po wyborach w 2017 r. W przeciwieństwie do Niemiec, ze swojej obietnicy wywiązała się już m.in. Szwecja, przesiedlając do kraju ponad 8,7 tys. uchodźców. Słowa dotrzymała też Wielka Brytania, która przyjęła do siebie 7,8 tys. osób. Z kolei Francja, Holandia i Finlandia zapewniły już schronienie dla 80 proc. osób, które obiecały przesiedlić. Belgia i Irlandia sprowadziły do siebie już około 50 proc. obiecanej liczby, przyjmując do siebie kolejno 1,1 tys. i 603 uchodźców. Obecnie Belgia zawiesiła przesiedlenia w ramach unijnego programu z powodu rosnącej liczby wniosków o azyl, które składają osoby już przebywające na terenie kraju. Irlandia zamierza przesiedlić pozostałe 537 osoby do grudnia. UE przedłużyła termin realizacji programu do końca tego roku. Portugalia, która przez dwa lata przesiedliła około jedną trzecią obiecanych osób, poinformowała, że również wypełni zobowiązanie do 31 grudnia. Luksemburg nie przesiedlił ani jednej osoby, pomimo że obiecał zapewnić nowy dom dla 200 osób. Luksemburskie MSZ poinformowało, że planowało przyjąć w tym miesiącu 50 osób z Nigru. Deutsche Welle wysłało zapytanie do wszystkich 20 krajów, które zobowiązały się do przesiedlenia uchodźców w ramach unijnego programu. Trzy kraje, które obiecały przyjąć 163 osoby - Litwa, Cypr i Malta - nie odpowiedziały na wiadomość redakcji. Program przesiedleń Program przesiedleń ma zapewnić bezpieczną drogę osobom uciekającym z regionów konfliktów i wojen, m.in. z Syrii. Uchodźcom zarejestrowanym przez UNHCR i znajdującym się w krajach, które nie są w stanie zapewnić im schronienia, jak np. Niger, proponuje się bezpieczny i legalny przejazd do innego państwa, które zgodziło się ich przyjąć. Liczba uchodźców przybywających do Europy w ramach programów przesiedleń jest stosunkowo niewielka w porównaniu z liczbą osób decydujących się na ryzykowną przeprawę na łodziach przez Morze Śródziemne, a następnie ubiegających się o azyl. Agencje pomocowe podkreślają jednak, że system przesiedleń jest ważną inicjatywą dla ochrony osób najbardziej potrzebujących i narażonych na niebezpieczeństwo. Graje goszczące otrzymują po 10 tys. euro za każdą przesiedloną osobę. - Procedura przesiedleń nie funkcjonuje tak szybko, jak powinna. Potrzebujemy przesiedleń w najpilniejszych przypadkach. Dotyczy to między innymi dzieci, które doświadczyły gwałtów albo tortur, a także osób starszych i niepełnosprawnych - tłumaczy rzecznik prasowy UNHCR, Charlie Yaxley. Nowy komisarz w ogniu krytyki Kadencja unijnego komisarza ds. migracji Dimitrisa Avramopoulosa kończy się 31 października. Koordynacja każdego kolejnego programu przesiedleń przypadnie więc jego następcy - Margaritisowi Schinasowi, który znalazł się w ogniu krytyki, jeszcze zanim objął urząd. Obszar, za który ma odpowiadać Schinas, nazwano "ochroną naszego europejskiego stylu życia". Nazwanie w ten sposób teki komisarza, który ma zajmować się migracją, uznano za ukłon w stronę skrajnie prawicowych populistów, którzy twierdzą, że imigracja zagraża europejskim wartościom. Apel do UE Międzynarodowy Komitet Ratunkowy (IRC) wezwał UE, by wypełniła dotychczasowe zobowiązania dotyczące przesiedleń i zapewniła kolejnych 250 tys. miejsc w ciągu najbliższych pięciu lat. IRC twierdzi, że zamożne państwa europejskie są w stanie zapewnić schronienie tylu uchodźcom. Organizacja podkreśla też, że wciąż stanowi to tylko 17 proc. całkowitej liczby osób na całym świecie, które potrzebują przesiedlenia. Tom Wills, Redakcja Polska Deutsche Welle