DW: Podróż papieża do Korei Południowej zwraca uwagę świata także na sytuację chrześcijan w Korei Północnej. W jakiej sytuacji się znajdują? Christoph Marcinkowski*: Wraz z przejęciem władzy po ojcu Kimie Dzong-Ilu przez jego syna Kima Dzong-Una, pojawiła się nadzieja, że nastąpi otwarcie Korei Północnej. Jednak jeśli chodzi o sytuację chrześcijan to nie zaszła żadna zmiana. Tak jak przedtem nie istnieje wolność wyznania. W stolicy Pjongjangu otwartych jest kilka miejsc kultu - jeden kościół katolicki, dwa protestanckie jak i cztery świątynie buddyjskie. O innych regionach kraju właściwie niewiele wiemy. W Korei Północnej wyznawanie religii w ogólności, a wyznawanie chrześcijaństwa w szczególności, jest odbierane jako zagrożenie - jako mieszanie się zagranicy w sprawy kraju. Działają tu łagry i obozy koncentracyjne. Posiadanie Biblii może być karane śmiercią i było już karane śmiercią. Zaraz po przejęciu władzy przez komunistów w 1950 roku wielu katolickich biskupów zostało umieszczonych w obozach koncentracyjnych. Dziś można powiedzieć, że chrześcijaństwo w Korei Północnej nie istnieje. Ilu chrześcijan mieszka dziś w Korei Północnej? - Według oficjalnych danych jest tu 4000 katolików i 11 000 protestantów. Inne źródła jak np. organizacja kościelna "Kirche in Not" (Kościół w Potrzebie) mówią o 300 praktykujących katolikach. Można powiedzieć - Kościół został tu całkowicie unicestwiony. Skąd mają Państwo te informacje? - Pochodzą one częściowo od ludzi, którym udało się zbiec do Korei Południowej. Jak konkretnie wygląda prześladowanie chrześcijan? W społeczeństwie panuje absolutna nieufność. Służba bezpieczeństwa szpieguje wszystkich, również w kręgu rodziny. Nawet za najmniejsze przewinienia orzekana jest kara śmierci, byleby tylko nie dopuścić do powstania struktur Kościoła. W przypadku Kościoła katolickiego widzi się przede wszystkim jego powiązania z zagranicą. Czy Watykan lub Pana organizacja ma bezpośrednie kontakty z Koreą Północną? - Mogę mówić tylko za "Missio". Nie mamy takich kontaktów. Czego obiecuje Pan sobie po podróży papieża Franciszka do Korei Południowej? - Z perspektywy "Missio" oczekuję impulsów do debaty o wolności wyznania w całej Azji, ponieważ papież spotka się z biskupami z wielu innych regionów Azji. O ile wiem nie jest planowana wizyta na linii demarkacyjnej. To dobrze. Dlaczego? - Potrzebna jest polityka małych kroków. Wizyta na granicy mogłaby zostać zrozumiana jako prowokacja. Jakie przesłanie powinien przekazać papież? - Papież jest przywódcą religijnym, rzecznikiem pojednania. Ważny byłby apel o pojednanie, wygłoszony w katedrze. Papież powinien wspomnieć o losie prześladowanych i poruszyć temat obozów koncentracyjnych. I znaleźć na to odpowiednie słowa. Obecnie mówimy wiele o prześladowaniu chrześcijan w Syrii i Iraku, a zapominamy o kontynencie azjatyckim. Przy tym Korea Północna zajmuje pierwsze miejsce na światowym indeksie prześladowań religii. Rozmawiał: Stefan Dege /tłum. Bartosz Dudek, Redakcja Polska Deutsche Welle * dr Christoph Marcinkowski - kierownik działu Praw Człowieka i Wolności Wyznania w międzynarodowej, katolickiej organizacji pomocowej "Missio" z siedzibą w Akwizgranie.