Zuchwały napad na dom towarowy KaDeWe, złoty łup z Muzeum Bodego, napad na turniej pokerowy: wszystkie te czyny idą na konto arabskich klanów przestępczych, panoszących się w Berlinie. Jak twierdzą eksperci Federalnego Urzędu Kryminalnego, takich klanów jest dziś prawie 20, a każdy liczy po kilkaset osób. Część wywodzących się z ich młodych mężczyzn ma na swoim koncie szereg przestępstw. Właśnie arabskie klany, obok rosyjskiej mafii czy ukraińskich i litewskich band złodziei samochodów, wiodą prym na polu zorganizowanej przestępczości w stolicy Niemiec. Powalająca bezsilność urządów Poruszającą dokumentację na ten temat nadał 12.12.2017 kanał telewizyjny ntv. Dziennikarze, opierając się na informacjach policji, wyjaśniali powiązania klanów miedzy sobą, ich strukturę oraz zasady na jakich działają. Sporo opowiedzieli zresztą sami Arabowie, przy czym czuło się u nich niesłychaną pewność siebie, lekceważenie policji i wymiaru sprawiedliwości. Siedząc za kierownicą wypasionego najnowszego modelu mercedesa wyjaśniali, że pobierają zapomogi socjalne dla całej rodziny, a samochód należy do przyjaciela. Obrazy te wywoływały u widza irytację, bo jawne stawało się, że osobnicy ci żyją z pieniędzy niemieckiego podatnika, a wypowiedzi przedstawicieli urzędów świadczyły przede wszystkim o bezsilności lub nieudolności władz. Lekceważenie państwa Dokumentacja pokazała, że klany mają perfekcyjną strukturę komunikacji, bo zatrzymani przez policję podejrzani byli w stanie w ciągu kilku minut ściągnąć posiłki, których liczebność powodowała, że policja wolała się wycofać. Podobne struktury istnieją i działają nie tylko w Berlinie, ale także w miastach Zagłębia Ruhry. Wspólne jest im to, że tworzą równoległe społeczeństwo, korzystające w pełni z dobrodziejstw państwa opiekuńczego, lecz ignorujące państwowe struktury władzy czy praworządności. Ich członkowie żenią się między sobą, wspierają i pomagają sobie we wszystkich życiowych sprawach. Homoseksualizm jest tabu, i jak przyznał jeden z interlokutorów, osoby takie się "eliminuje". Jak podkreślali rozmówcy dziennikarzy ntv, państwo jest dla nich synonimem przemocy i zagrożenia. Wszelkie spory załatwiają we własnym zakresie, powołując własnych mediatorów. Eksperci przyjmują, że w konfliktach arbitrami jest pięciu mediatorów działających w Berlinie, cieszących się ogólnym poważaniem w tym przestępczym środowisku. Hermetyczne struktury Klany izolują się od społeczeństwa, co prowadzi do powstania subkultury już w drugim pokoleniu - wyjaśniał znawca prawa i religii islamskiej Matthias Rohe wykładający na uniwersytecie Erlangen-Norymberga. Ojcowie klanów przybyli do Niemiec w latach 80. jako Palestyńczycy - bezpaństwowcy. Ich urodzeni w obozach w Libii synowie mają teraz niemieckie paszporty. Eksperci oceniają, że w ostatnich latach dochody klanów wynosiły miliony euro. Ich pola działania to cały rejestr możliwych przestępstw: handel narkotykami, napady, włamania, paserstwo, wymuszanie haraczu, handel żywym towarem, stręczycielstwo, prostytucja i hazard. Nie do ogarnięcia Struktury te trudno jest wytrzebić - przyznał prokurator Sjors Kamstra, który zajmuje się tym środowiskiem od 20 lat. - Kiedy jeden z ich członków zostaje złapany, często odmawia zeznań, nie chcąc zaszkodzić swoim pobratymcom i woli iść do więzienia. Do grup tych można tylko przeniknąć, kiedy jest się członkiem rodziny albo bliskim przyjacielem. Jak od dawna wiadomo, takie powiązania z klanami ma np. bardzo znany niemiecki raper Bushido. Wszystko to ma wpływ na statystyki przestępczości w Berlinie, gdzie - jak podaje policja - każdego dnia dochodzi przeciętnie do 1554 czynów karalnych. Na głowę ludności jest to więcej niż we wszystkich innych krajach związkowych. Wykrywalność sprawców jest stosunkowo niska: 42 procent. O arabskich klanach zrobiło się głośno w Niemczech w listopadzie br., kiedy na jaw wyszła problematyczna sytuacja w berlińskiej akademii policyjnej. Podobno klany instalują wśród kadetów swoje wtyczki by móc infiltrować struktury policji. Małgorzata Matzke/ Redakcja Polska Deutsche Welle