"Wyrazisty, konkretny, zdecydowany, nietuzinkowy i dynamiczny polityk, który jest bardzo widoczny na arenie międzynarodowej" - mówi o nim poseł do Parlamentu Europejskiego Jan Olbrycht (PO). Z tej "międzynarodowej areny" teraz przenosi się na niemiecką i - jak zauważa Sebastian Płóciennik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych - dzięki niemu kampania wyborcza na pewno będzie dynamiczna i ciekawsza. - Martin Schulz jest sprawnym politykiem, świetnym i temperamentnym mówcą - dodaje ekspert. Kandydat polaryzujący W ostatnich miesiącach Schulz nie raz zabierał głos w sprawie Polski. Jego wypowiedzi zwykle wywoływały sporo emocji. W styczniu ubiegłego roku na łamach FAZ stwierdził, że polski rząd uprawia politykę na wzór rosyjski: "Polski rząd traktuje zwycięstwo w wyborach jako mandat do podporządkowania dobra państwa interesom zwycięskiej partii, zarówno w odniesieniu do kwestii merytorycznych, jak i personalnych. To jest sterowana demokracja w stylu Putina, niebezpieczna putinizacja europejskiej polityki" - stwierdził wówczas. Wcześniej powiedział, że to, co się dzieje w Polsce, "ma charakter zamachu stanu". Według wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego (PiS) Martin Schulz jako przewodniczący PE "atakował Polskę i polski rząd". - Teraz zmienił scenę polityczną na niemiecką i jako człowiek pragmatyczny wie, że Polska jest jednym z głównych partnerów handlowych Berlina i importerów, dlatego wie, że powtórzenie retoryki, jaką używał w Parlamencie Europejskim byłoby błędem. Uwikłał się w wojnę z demokratycznie wybranym polskim rządem, ale jestem przekonany, że we własnym interesie i interesie Niemiec tę retorykę zmieni - uważa Czarnecki. Polityczny debiut Schulz do tej pory na niemieckiej scenie politycznej aktywny nie był. W swojej ojczyźnie wciąż bardziej uchodzi za polityka europejskiego niż niemieckiego. - Do polityki niemieckiej wchodzi w innej roli - ocenia Sebastian Płóciennik z PISM. - Kwestie, które były dla niego ważne w PE, mogą teraz nie być już tak istotne. Na pewno więcej uwagi poświęci tematom socjalnym, nierównościom dochodowym, walce z biedą, dodaje ekspert. Jego zdaniem z perspektywy polskiego rządu teraz najkorzystniejszą opcją byłaby kolejna kadencja Angeli Merkel. Schulz, wchodząc do niemieckiej polityki, może zwiększyć szanse na powstanie wielkiej koalicji, ale jeżeli uzyska lepszy wynik od spodziewanego może nawet doprowadzić do powstania koalicji lewicowej, co z punktu widzenia Warszawy wiązałoby się z dużą niepewnością. Lewicowa koalicja pod wodzą SPD zapewne zaangażowałaby się w pogłębienie strefy euro, co mogłoby doprowadzić do powstania tzw. Europy dwóch prędkości. Poza tym taka koalicja pewnie skłaniałaby się do stopniowego znoszenia sankcji wobec Rosji - zaznacza Płóciennik. Zdanie to podziela Jan Olbrycht. - Kanclerz Merkel jest na te czasy lepszym wyborem. Jest wyjątkowo ważna dla Polski i jej potrzebna, ale wiem też, że Schulz nie jest politykiem przeciwnym Polsce - uważa Olbrycht. Według europosła "warto zaznaczyć, że czym innym jest stosunek wobec Polski i polskiego narodu, a czym innym wobec polskiego rządu". Wobec tego drugiego jest krytyczny i nigdy tego nie krył - dodaje. Olbrycht uważa, że Schulz "nie jest nieczuły na gesty, jak np. fotomontaże jego zdjęć w niektórych polskich mediach, które go stawiają w jednym rzędzie z niechlubnymi postaciami w historii". - To nie jest polityk-skała - mówi Olbrycht. Gdyby w Polsce do władzy doszła PO, również nie brakowałoby różnic między Schulzem a Platformą, dodaje. - Dziś Schulz krytycznie patrzy na mechanizmy związane z demokracją, w przypadku PO pewnie chodziłoby o różnice programowe. "Schulz chce zjednoczonej Europy" W marcu 2016 roku Martin Schulz w imieniu Parlamentu Europejskiego wezwał polski rząd "do znalezienia drogi prowadzącej do wyjścia z obecnego impasu i zaangażowanie się w debatę, która naprawi wady ostatnich reform". Jego stanowcze wypowiedzi dotyczące kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego bez wątpienia wpłynęły na wizerunek polityka w Polsce. - Schulz nie jest politykiem antypolskim, a proeuropejskim - zaznacza w rozmowie z DW renomowany politolog Gero Neugebauer z Freie Universität Berlin. - Schulz oczekuje od krajów członkowskich, w tym także od Polski, solidarności, a nie tylko czerpania korzyści z UE - mówi. Zdaniem politologa "Schulzowi zależy przede wszystkim na tym, by Unia Europejska pozostała zjednoczona". Neugebauer dodał, że nie są jeszcze znane zamiary Schulza, jeśli chodzi o politykę wobec uchodźców, ale spodziewa się, że "bliski jest mu kurs Angeli Merkel w tej sprawie". "Dla Polski Schulz lepszy od Gabriela" Europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski, który na początku 2016 roku wystąpił z PiS, twierdzi, że "Schulz jako przewodniczący PE wyrażał zbyt często osobiste i nacechowane emocjami opinie". - Podniesiony głos nie zawsze budował prestiż instytucji. W odniesieniu do Polski nie raz padały z jego ust opinie krzywdzące. Ujazdowski ma nadzieję, że z przejściem do polityki krajowej Schulz będzie świadom potrzeby budowania dobrych relacji polsko-niemieckich. Wymaga to "innego stylu i większego zrozumienia dla politycznego dialogu między naszymi państwami" - podsumowuje. Wyznaczenie Schulza na kandydata SPD na kanclerza jest niespodzianką. Zakładano, że zostanie nim szef partii Sigmar Gabriel. Stephen Bastos, ekspert ds. Polski z Fundacji Genshagen nie ma wątpliwości, że z punktu widzenia Polski Schulz jest lepszym wyborem niż Gabriel. - Po pierwsze o wiele silniej uwzględni polskie stanowisko w swoich decyzjach, niż robiłby to Gabriel, a nawet Steinmeier. A po drugie nie bez znaczenia jest jego stosunek wobec Rosji. Gabriela charakteryzuje o wiele większa otwartość wobec Putina. Schulz jest wobec Moskwy bardzo krytyczny. Po latach spędzonych w Strasburgu i Brukseli rozumie i wie, że kwestia Rosji jest decydująca dla bezpieczeństwa europejskiego. Wie, że Rosji nie zależy na utrzymaniu jedności w Europie - twierdzi Bastos. Magdalena Gwóźdź/Redakcja Polska Deutsche Welle