W nocy z piątku na sobotę spłonął w Lipsku samochód szefowej populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Frauke Petry. Jak poinformowała miejscowa policja, było to celowe podpalenie. Na razie nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób podłożono ogień. W śledztwo zostały włączone służby specjalne. Według relacji policji w nocy w zaparkowanym samochodzie Petry wybuchł pożar. Nikt nie został ranny, ale samochód doszczętnie się spalił. Zarzuty wobec urzędników Petry zarzuciła miejscowej administracji, że ta odmówiła jej w przeszłości poufnego traktowania jej danych meldunkowych. Szefowa AfD domagała się by nikt nie mógł się dowiedzieć o jej miejscu zamieszkania. Urzędnicy mieli jednak stwierdzić, że nie widzą realnego zagrożenia. Do zmiany statusu Petry w rejestrze meldunkowym doszło dopiero tydzień temu. "Na granicy z terrorem" AfD skarży się w mediach społecznościowych, że ataki na członków AfD w ostatnim czasie osiągnęły skalę "graniczącą z terrorem". Partia upatruje się przyczyn w "nagonce ze strony Gabriela, Stegnera, Maasa i innych" i zarzuca swoim politycznym przeciwnikom, że ci "z powodu braku argumentów nie potrafią w demokratyczny sposób stawić czoła swoim politycznym konkurentom". AfD od razu przeszła do ofensywy, wykorzystując wybory regionalne w Berlinie (18.09.2016). Partia wezwała berlińczyków, by "dali nauczkę partiom głównego nurtu". Dowiedz się więcej nt. wyników wyborów w Berlinie dpa / Katarzyna Domagała / Redakcja Polska Deutsche Welle