W ciągu ubiegłych lat wiele tysięcy nielegalnych uchodźców przybyłych do Niemiec zniknęło z pola widzenia władz. Z danych Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) wynika, że na początku 2017 roku ponad 8 tys. 400 uchodźców z tej grupy znalazło się na liście osób zaginionych. Na początku bieżącego roku ich liczba spadła do około 3 tys. 200 osób. Problem wciąż daleki od rozwiązania Wspomniany wyżej spadek nie oznacza jednak, że sytuacja została opanowana. Jak wyjaśnia Tobias Klaus z "Federalnego Stowarzyszenia ds. Nieletnich Uchodźców bez Opieki Osób Dorosłych" (BumF) "wynika to z tego, że w ostatnim czasie do Niemiec przybyło znacznie mniej nieletnich uchodźców". Stowarzyszenie BumF przeprowadziło własne badania, które wskazują na niepokojący wzrost liczby młodocianych uchodźców, którzy po jakimś czasie znikają z miejsca zakwaterowania. Działacze BumF przeprowadzili rozmowy z ponad 720 pracownikami Jugendamtów i innych instytucji mających codzienny kontakt z takimi osobami, którzy potwierdzili wspomniany wyżej trend. Większość nieletnich uchodźców znika z pola widzenia władz wkrótce po przybyciu do Niemiec. W ostatnim czasie coraz częściej jednak zdarza się, że decydują się oni na taki krok w późniejszej fazie pobytu w Republice Federalnej. Dlaczego nieletni uchodźcy uciekają? Indagowani w tej sprawie przez BumF urzędnicy i opiekunowie zajmujący się młodocianymi uchodźcami w wieku od 14 do 17 lat podali, podobnie jak w latach ubiegłych, że najczęściej decydują się oni na dołączenie na własną rękę do krewnych lub znajomych przebywających już w Niemczech lub w innym kraju europejskim. W przypadku ucieczki do innej miejscowości w Niemczech na ogół udaje się ich stosunkowo szybko zlokalizować i skreślić z listy osób zaginionych. W praktyce oznacza to jednak także często ich ponowną rozłąkę z krewnymi lub innymi osobami, które darzą zaufaniem. Wspomniany wyżej Tobias Klaus ze stowarzyszenia BumF wyjaśnia to na przykładzie: "Jeśli taki uchodźca został zarejestrowany w Monachium i tam przebywa, a ucieknie do swojej kuzynki zamieszkałej w Hamburgu, to monachijski Jugendamt może wprawdzie poprosić Jugendamt w Hamburgu o roztoczenie nad nim opieki, ale placówka w Hamburgu nie musi się do tego dostosować". Wynika to z zasady w miarę równomiernego rozlokowania uchodźców na terenie całych Niemiec. Zdaniem Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) władze niemieckie starają się "zapewnić nieletnim uchodźcom właściwe zakwaterowanie, zaopatrzenie, opiekę i wsparcie", ale działacze stowarzyszenia BumF są zdania, że stosowany obecnie system w zbyt małym stopniu uwzględnia ich indywidualną sytuację i zwraca głównie uwagę na to, czy w danym miejscu przebywa już wystarczająca bądź niedostateczna liczba uchodźców. Obawa przed wydaleniem z Niemiec Z badań stowarzyszenia BumF wynika, że drugim najczęstszym powodem ucieczki nieletnich uchodźców z miejsca, w którym przebywają są ich uzasadnione albo tylko wyimaginowane obawy przed ich wydaleniem z Niemiec oraz poczucie, że tam gdzie w tej chwili są nie mają przed sobą -żadnych perspektyw. Jak podaje Federalny Urząd Kryminalny, największą grupę młodocianych uchodźców znajdujących się na liście osób zaginionych są Afgańczycy, którzy najbardziej obawiają się wydalenia do kraju, a następnie Marokańczycy i Algierczycy, którzy mają niewielkie szanse na uzyskanie zezwolenia na stały pobyt w Republice Federalnej. Część uchodźców, którzy są przekonani, że w Niemczech nie czeka ich nic dobrego, niezależnie od tego co robią i jak bardzo się starają o zintegrowanie z Niemcami, decyduje się na zniknięcie bez śladu, co w praktyce oznacza także zejście na trwałe do podziemia lub życie w społeczeństwie równoległym. Niemiecka policja ocenia ich odsetek na ok. 20 procent. Nie wiadomo, czym się zajmują na co dzień. Czy są bezdomni, albo czy zarabiają na życie prostytucją albo utrzymują się z kradzieży. Z badań BAMF oraz niemieckiej placówki łącznikowej z Europejską Siecią Migracyjną (EMN) także nie wynika jednoznacznie czym trudnią się zbiegli młodociani uchodźcy. Być może część z nich pada ofiarą najrozmaitszych przestępstw. Jeszcze trudniej jest odpowiedzieć na pytanie, jaki odsetek z nich skłonnych jest do wejścia w konflikt z prawem. Ustalenie ich losu oraz miejsca pobytu byłoby znacznie prostsze, gdyby dane na ich temat były bardziej szczegółowe i kompletne, a ich wymiana z władzami innych krajów szybsza i łatwiejsza. Ines Eisele