W miniony weekend Biarritz i G7, w nadchodzący weekend Polska i udział w uroczystościach w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, ale też rozmowa z premierem Mateuszem Morawieckim. W swojej podróży po Europie prezydent USA Donald Trump nie zahacza nawet o Niemcy. W Paryżu zapowiedział wprawdzie, że "niebawem" złoży w Berlinie oficjalną wizytę, ale bez konkretów. Tymczasem tematów do rozmów na linii Waszyngton-Berlin byłoby aż nadto. Choćby nakłady Niemiec na obronę, stanowisko wobec Iranu czy gazociąg Nord Stream 2. Transakcyjny styl rządów Lekceważenie przez Trumpa Niemiec, podobnie jak odwołanie planowanej na wrzesień podróży do Danii, bo nie chce ona sprzedać Ameryce Grenlandii, jest typowe dla "transakcyjnego stylu rządów" Trumpa - tłumaczy znawca USA, Josef Braml z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. - Uważa się za szefa, formułuje jasne cele i żądania i nagradza albo karze podwładnych, jeżeli nie odpowiadają jego wymaganiom - mówi Braml w rozmowie z "Deutsche Welle". Krucha rola Polski jako faworyta - Dlatego Niemcy i Dania są karane lekceważeniem. Tymczasem Polska, idąc na materialne ustępstwa, zyskała przychylność prezydenta USA, przynajmniej chwilowo - dodaje ekspert I podczas gdy topnieją wpływy Berlina w Waszyngtonie, rosną wpływy Warszawy. Josef Braml ostrzega Polskę i inne kraje, by nie stawiały zbytnio na nowy wymiar stosunków dyplomatycznych z USA. - Obecni przyjaciele Trumpa w Europie Wschodniej nie powinni pozwolić się omamić. Prędzej czy później dla amerykańskich geostrategów stanie się ważne pogodzenie interesów USA z interesami Rosji, by powstrzymać rozległe aktywności Chin - uprzedza Braml. Praktykowane przez Trumpa zaniedbywanie silnych europejskich państw, a koncentrowanie uwagi na państwach unijnych, które cechują szczególnie problematyczne relacje z Brukselą, może się opierać na dalekosiężnym zamiarze pogłębienia przepaści w UE. "Rząd Trumpa od początku próbował wbijać klin między państwa UE" - powiedział w rozmowie z "Südwestpresse" koordynator niemieckiego rządu ds. transatlantyckich Peter Beyer. "Powinniśmy traktować to poważnie" - podkreślił. (DW / stas) Redakcja Polska "Deutsche Welle"