"Polska i Czechy, obstając przy energii atomowej, mają rację" - pisze Daniel Wetzel w "Die Welt". "Niemcy i Austriacy nie muszą wykorzystywać energii atomowej. Oba kraje nie powinny jednak przekonywać innych krajów (do rezygnacji z atomu)" - czytamy w komentarzu opublikowanym w sobotnim wydaniu gazety. Polska i Czechy obstają przy energii atomowej, co denerwuje Niemcy i Austrię, które chciałyby, by energia na kontynencie europejskim pochodziła wyłącznie z odnawialnych źródeł. "Sąsiedzi (Niemiec) mają wątpliwości wobec tego programu i mają rację" - pisze niemiecki dziennikarz. "Die Welt": Wątpliwości Polski i Czech są zrozumiałe Kraje takie jak Polska i Czechy nie wyobrażają sobie, jak miałyby w ciągu kilku lat zlikwidować przemysł oparty na węglu, nie sięgając po solidne, niezależne od pogody źródło energii, jakim jest atom. "Die Welt" przypomina, że Niemcy i Austria są przeciwne energii atomowej i wykorzystują swój wpływ do uniemożliwienia wykorzystywania tej energii przez inne kraje. Dekarbonizacja Europy jest ich zdaniem możliwa wyłącznie za pomocą OZE. Wątpliwości Polski i Czech są zrozumiałe - ocenia Wetzel. Jak podkreśla, energia wiatrowa pokrywa obecnie zaledwie 3 proc. zapotrzebowania na energię w Niemczech. Twierdzenie, że Niemcy, największy kraj przemysłowy w Europie będzie w stanie zrezygnować w krótkim czasie z węgla, ma niewiele wspólnego z matematyką. Jest raczej pobożnym życzeniem. Ten, kto zwraca uwagę na tę sprzeczność, uważany jest za osobę kwestionującą problem klimatu. Światowa Rada Klimatu uważa znaczny wzrost energii atomowej za nieodzowny do osiągnięcia celów w obniżeniu emisji CO2. "Niemcy i Austriacy nie muszą w tym uczestniczyć. Nie powinny jednak próbować przekonać innych krajów do swojego specyficznego sposobu liczenia (bilansu energetycznego)" - konkluduje "Die Welt". "Sueddeutsche Zeitung": UE ma instrumenty nacisku wobec Polski "Nikt nie kwestionuje tego, że Polska stoi w obliczu olbrzymiego wyzwania. Rządząca partia PiS chce w dodatku polepszyć swoją pozycję w negocjacjach o kolejnym budżecie UE i wygrać w maju wybory prezydenckie" - pisze z Brukseli Matthias Kolb. Osiągnięty w Brukseli rezultat jest "mini-kompromisem" - ocenia komentator. Jak zaznacza, Bruksela nie traci nadziei, że rząd w Warszawie poprze cel klimatyczny i dołączy w najbliższych miesiącach do pozostałych krajów. "Istnieje wystarczająco dużo instrumentów nacisku" - zaznacza Kolb. "Berliner Zeitung": Targi o klimat są nie na czasie "Polska produkuje 77 proc. swojej energii z szkodliwego dla klimatu węgla. Można zrozumieć, że Warszawa liczy na możliwie dużo pieniędzy na transformację swojego sektora energetycznego. Jednak wobec zagrożenia przez zmiany klimatu, targi są nie na czasie. Zmiany klimatu nie ominą Polski, a neutralności klimatycznej nie da się osiągnąć bez Polski. Szczyt w Brukseli, który o mało co nie zakończył się fiaskiem, mówi wiele o stanie UE. Unia nie jest w stanie porozumieć się nawet w sprawie celu, który ma być osiągnięty dopiero za ćwierć wieku". "Tagesspiegel": Polska wyłamała się z szeregu "Polska wyłamała się z szeregu i zagraża Zielonemu Porozumieniu (Green Deal)" - pisze Markus Grabitz. "Wyłamanie się Polski może mieć daleko idące następstwa dla Green Dealu i ponad 60 planowanych przez szefową Komisji Ursulę von der Leyen ustaw. Ustawę klimatyczna planuje się na marzec" - czytamy w stołecznym dzienniku. Uchwalenie wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 wymagać będzie jednomyślności. Jeżeli Polska zawetuje także ten budżet, Zielonemu Porozumieniu grozić będzie blokada - ostrzega komentator. Możliwe, że rząd w Warszawie czeka na kolejne obietnice z Brukseli, by zmienić swoje stanowisko. W negocjacjach Polska domagała się specjalnego potraktowania. Polska chce osiągnąć neutralność klimatyczną dopiero w 2070 roku. Możliwe, że chce więcej pieniędzy z funduszu transformacyjnego, który ma dysponować kwotą 100 mld euro. Redakcja Polska Deutsche Welle