"Spiegel" "Chodzi nie tylko o to, czy głupi agenci USA zwerbowali w Niemczech trzeciorzędnych informatorów. Tak naprawdę należy porozmawiać o tym, co stało się z Ameryką i Niemcami, i o co naprawdę toczy się gra. Międzynarodowe relacje polegają oczywiście zawsze na wzajemności. Ale potrzeba więcej, żeby zachować spójność Zachodu. Przyzwoitości na przykład. Uchybianie temu nie musi być przedmiotem rozstrzygania sądowego. Jednakże dopuszcza się winy ten, kto nie przestrzega podstaw sojuszy i je narusza. Niemiecka kanclerz jest zdania, że w autorytarnie rządzonych państwach poważnie traktowani są tylko ci, którzy się sami nie pomniejszają. To prawda i ona sama nie powinna postępować inaczej wobec wielkiego brata, USA. Wiara w siebie i jasność, to najlepsze dostępne środki przeciwko potęgującemu się w Niemczech antyamerykanizmowi. Trzeba utrzymać sojusz Zachodu z amerykańskim mocarstwem, które niszczy właśnie jego moralne podstawy". "Süddeutsche Zeitung" "Gdyby Amerykanie byli Niemcami, już dawno by się poświęcili ochronie środowiska. Gdyby Amerykanie byli Niemcami, ugięliby się przed decyzją Rady Bezpieczeństwa ONZ, kiedy sprzeciwiała się ona wojnie w Iraku. Gdyby Amerykanie byli Niemcami, podporządkowaliby się Międzynarodowemu Trybunałowi w Hadze i prawu międzynarodowemu. Ale Amerykanie nie są Niemcami. Jeśli rządy w Waszyngtonie i Berlinie z taką goryczą prowadzą spór wokół żałosnej akcji szpiegowskiej, to dzieje się dlatego, że spór ten ma bardzo zasadniczy charakter. Ujawnia on alienację w kwestiach dotyczących NSA, zmian klimatycznych oraz wojny w Iraku". "Fränkischer Tag" "To kiepski żart, którego świadkiem jest teraz opinia publiczna. Lecz pomijając oburzenie: kto poważnie wierzył, że Stany Zjednoczone akurat u niemieckich przyjaciół nie nadstawią uszu tak jak na całym świecie? Oczywiście, że szpieguje się innych do woli. Taki proceder był czymś zupełnie oczywistym aż do upadku muru berlińskiego, stara Republika Federalna uchodziła przecież za wszystko inne, tylko nie suwerenne państwo (NRD tym bardziej). I nawet, jeśli najpóźniej od traktatu 2+4 Niemcy mogą uważać się za inne państwo, to jednak nadal żywe jest to, co praktykowane było przez dziesiątki lat trwania zimnej wojny. Czy teraz nastąpi punkt zwrotny? Gdzież tam! Co najwyżej trochę zmian kosmetycznych". "Münchner Merkur" "Możny by teraz drwić z naiwnych Niemców, którzy najwidoczniej definiują "przyjaźń" jak w romantycznych powieściach Karla May’a; tym bardziej przeraża ahistoryczna obojętność ze strony USA. Najwyraźniej nikomu w rzędach najważniejszych decydentów nie przyszło do głowy, że Niemcy mimo wspólnych wartości i interesów nie są już młodszym bratem Waszyngtonu z okresu zimnej wojny, lecz wspólnotą 80 mln obywateli. Ich wyobrażenie o USA nie jest już ukształtowane przez Plan Marshalla czy akcję wysyłania paczek z żywnością, lecz przez Wietnam, Irak, Afganistan i Guantanamo. Jeśli administracja Obamy nie zrozumie, że afera szpiegowska nie jest tylko wyizolowanym problemem służb wywiadowczych, lecz katalizatorem antyamerykańskich nastrojów, wtedy zniszczy więcej, niż tylko piękne złudzenie o "przyjaźni niemiecko-amerykańskiej’". Oprac. Barbara Cöllen/ Redakcja Polska Deutsche Welle