Dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) zamieszcza, oprócz informacji o obchodach 75. rocznicy zbrodni katyńskiej w Warszawie przed Grobem Nieznanego Żołnierza, komentarz , w którym pisze między innymi: "Bez wiedzy o Katyniu, nie można zrozumieć, dlaczego Polacy tak bardzo nie ufają Rosji. Zbrodnia ta była sama w sobie czymś niezmiernie złym, ale fakt, że Związek Radziecki przez dziesięciolecia i to już po domniemanej destalinizacji, nadal wszystkiemu zaprzeczał, przypisując wymordowanie tysięcy polskich oficerów nazistom, bardziej przyczynił się do zwiększenia dystansu z Polską, niż w wyniku rozbiorów Polski w XVIII w., pomimo, że konsekwencją tego była utrata polskiej państwowości na ponad 100 lat". Nawiązując do rocznicowych uroczystości w piątek (03.04) komentator dodaje: "Dobrze świadczy o polskim rządzie fakt, że wczorajsze obchody odbyły się bez nacjonalistycznego lamentu. A przecież w obliczu sytuacji na Ukrainie byłoby czymś oczywistym, żeby i przy tej okazji przypomnieć o obowiązku czuwania nad bezpieczeństwem Polski. Trudno sobie wyobrazić reakcje na taką ceremonię w dzisiejszej Moskwie" - kończy komentator FAZ. Długi cień Katynia Ten sam temat podejmuje lewicowy dziennik "Neues Deutschland" (ND) w korespondencji z Polski zatytułowanej "Długi cień lasu katyńskiego". Dziennik zauważa, że "masowa zbrodnia niedaleko Smoleńska" nadal ciąży na polsko-rosyjskich relacjach. ND wylicza kolejne próby wyjaśnienia zbrodni, pisze o nieudostępnianiu dokumentów przez Rosjan, jak i o odrzuceniu wniosku krewnych polskich oficerów o odszkodowanie i rehabilitacje przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Obecnie do kwestii zbrodni katyńskiej dochodzi sprawa katastrofy rządowego tupolewa na lotnisku w Smoleńsku z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim na pokładzie. "Prawo i Sprawiedliwość pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego roznieca antyrosyjskie emocje podejrzewając Władimira Putina o zamach" - dodaje gazeta. Stalinowska prawda "ND" zaznacza, że także w Polsce przez lata obowiązywała tylko jedna wersja wydarzeń. "Zadbali o to również rządzący w PRL-u. Prawie do końca 1989 roku podtrzymywano oficjalną stalinowską wersję, że była to zbrodnia niemiecka". Trzymano się tego, pomimo "niezbitych dowodów". W tym kontekście dziennik przytacza słowa Władysława Gomułki, który "sam był ofiarą stalinizmu i 8 lat przesiedział w więzieniu, aby w 1956 roku powrócić do władzy". Gazeta przytacza wspomnienia polskiego sekretarza PZPR, w których napisał, że "bywają sytuacje, kiedy nawet brudne kłamstwo należy ubrać w szaty prawdy. Tak miała się sprawa z Katyniem" - zaznaczył. Komentator nadmienia, że także po stronie aliantów robiono wszystko, żeby nie drażnić Stalina. Dlatego obierano podobną taktykę. "Dla Churchilla ważniejsze było niezakłócanie antyhitlerowskiej koalicji, niż znana mu dobrze prawda". Na koniec "ND" zauważa, że eksterminacji elit w okupowanej Polsce, której w tym samym czasie dopuszczali się również Niemcy używając tych samych uzasadnień. Zdaniem komentatora, nasuwa się pytanie, "czy nie było to konsekwencją paktu Ribbentrop-Mołotow oraz późniejszych porozumień z tajnych spotkań Gestapo i NKWD w Zakopanem i we Lwowie?" - kończy gazeta. Oprac. Tomasz Kujawiński, Redakcja Polska Deutsche Welle