"Frankfurter Allgemeine Zeitung" podkreśla, że "niemiecki rząd w osobie Macrona widzi partnera, którego mu od dawna brakowało. Lata z jego poprzednikami Hollandem i Sarkozym były nacechowane bezwładem i brakiem stabilności. Podczas gdy Francja gospodarczo zostawała w tyle, niemiecka gospodarka parła do przodu. Polityczna pozycja Niemiec w Unii Europejskiej była coraz silniejsza, tak, że dziś niektórzy odbierają ją jako dominację. Lecz dla statyki Europy nie jest to dobre. Stąd też nie należy się dziwić zachwytowi Macronem. W Paryżu niemiecka kanclerz mówiła o nowym impecie, który ma wzmocnić Unię Europejską. Faktycznie od czasu wyboru Macrona, znowu powraca się do metafory niemiecko- francuskiego motoru, który znów zaskoczył. Dobrze, że tak się stało w obliczu wielu kryzysów i wyzwań". Ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" podkreśla, że "w osobie Macrona Merkel po raz pierwszy napotyka na francuskiego przywódcę, dla którego Unia Europejska jest czymś więcej niż tylko kozłem ofiarnym, obarczanym winą za złą sytuację gospodarczą i polityczną Francji". Gazeta zaznacza, że "prezydenci przychodzą i odchodzą, a kanclerz Merkel wciąż trwa i tak już jest od 12 lat między Francją i Niemcami. Po Chiracu, Sarkozym i Hollandzie Merkel ma do czynienia z czwartym francuskim prezydentem. Dla szefowej niemieckiego rządu zmiana władzy w Paryżu stała się już prawie rutyną. Możnaby tak twierdzić, gdyby nie jedna decydująca nowość: Emmanuel Macron jest pierwszym francuskim prezydentem po przełomie stuleci, który przytula Europę, zamiast ją od siebie odpychać. Na ten nowy mocny duet czeka mnóstwo zadań i nie może mu się podwinąć noga". "Neue Osnabruecker Zeitung" twierdzi, że "w ubiegłych latach niemiecko-francuska przyjaźń coraz bardziej przypominała polityczny artretyzm. Wyraźne były objawy degeneracji. Wybór Emmanuela Macrona obiecuje poprawę. Między nim i Angelą Merkel zgadza się chemia. Czy ta relacja okaże się wystarczająco silna, by zapanować nad wszystkimi wyzwaniami stojącymi przed Europą? Dobrze by było, bo europejski projekt musi być czyli czymś więcej niż samym tylko zarządzaniem kryzysami. Zapowiedź stworzenia wspólnego myśliwca bojowego jest krokiem we właściwym kierunku. Równie dobry jest pomysł ściągnięcia do Europy amerykańskich badaczy klimatu. Świadczy to o tym, że politycy mają ochotę przystąpić do działania". "Landeszeitung" z Lüneburga twierdzi: "Jeśli kogoś tak długo się popycha, że wreszcie czuje się przyparty do muru, ten często przystępuje z niespodziewanym impetem do działania. Tak jest teraz w Unii Europejskiej.«Merkron» to szansa dla Europy, ale też i ostatnia. Sformułowana przez Macrona wizja «chroniącej Europy» pasuje do kontynentu, który jako ojczyzna praw człowieka w erze migracji nie może odwrócić się plecami do problemów. Pasuje ona do kontynentu, który w polityce zbrojeń, wobec amerykańskiego egoizmu, musi wreszcie dorosnąć. Zainicjowane wczoraj projekty zbrojeniowe byłyby dobrym pierwszym krokiem, przydatnym także w obliczu planów wojny handlowej, jakimi zabawia się Oval Office. Są one też ważne dla obywateli, czujących coraz bardziej niepewnie w czasach globalnych przemian". Opr.: Małgorzata Matzke/Redakcja Polska Deutsche Welle