Teraz PiS, który "wiele naobiecywał", będzie musiał spełnić swoje obietnice wyborcze. Są "fatalne", bo pochłoną miliardy i nie są "inwestycją w przyszłość czy w infrastrukturę", uważa Hassel. Dla niego PiS to mniej niż "klasyczna partia". To raczej "związek wyborczy charyzmatycznego przywódcy", który jest "zdeklarowanym wielbicielem" Viktora Orbana i "jego autorytarnego stylu rządzenia". Jeśli Kaczyński przeforsuje "autorytarną przebudowę państwa", byłaby to "zmiana, która dalej osłabiłaby Europę", zauważa komentator SZ. Dziennik ostrzega, odwołując się do przypadku Putina i Orbana. Na początku wielu obserwatorów uspokajało w przeświadczeniu, że "liberalni doradcy poskromią Putina", w rzeczywistości jednak obaj politycy od razu zaczęli "budowę autorytarnego państwa". I Kaczyński zdołałby zapewnić sobie potrzebną do takiej przebudowy parlamentarną większość dwóch trzecich głosów - sugeruje dziennik. Ostatecznie do parlamentu trafiły także inne nacjonalistyczne partie. "Polska dała wielką władzę jednemu człowiekowi. Może się okazać, że wielu Polaków jeszcze tego pożałuje", konstatuje autor komentarza.Front przeciwników EuropyW innym artykule "SZ" analizuje wygraną PiS pod kątem polityki europejskiej. "Dla UE zmiana rządów w Warszawie to tektoniczne przesunięcie'", uważa monachijski dziennik. I wyjaśnia, że liberalno-konserwatywny rząd Kopacz tworzył w Europie przeciwwagę dla prawicowego populizmu na Węgrzech i lewicowego populizmu na Słowacji. Teraz "panuje obawa", że Polska pod rządami Szydło może stać się w Europie "przewodnią siłą przeciwników", a w przyszłości często możemy usłyszeć zarzut, że "Polska jest największym odbiorcą europejskich funduszy".W "kłopotliwej sytuacji" znajduje się według SZ również przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, bo niechęć między nim a Kaczyńskim ma "solidne podstawy". Na końcu pozostaje jednak nadzieja, że z Beatą Szydło "nie będzie tak ciężko jak za rządów Kaczyńskiego".Zmiana rządów w Polsce może być jeszcze "szczególnie interesująca" dla Londynu. Posłowie PiS i torysi Davida Camerona zasiadają wspólnie w konserwatywnej frakcji Parlamentu Europejskiego. Żądania Camerona wypracowania nowego układu z UE mogą "spotkać się w Warszawie ze zrozumieniem", zauważa Daniel Brössler na łamach SZ. Kto na stanowisku? Z kolei konserwatywny dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) pyta w jednym z artykułów, czy Kaczyński powróci do starych wzorów "wywoływania niepokoju"? Wieczór wyborczy na to nie wskazywał - uważa Konrad Schuller, warszawski korespondent dziennika. "Rzekomy Putin w owczej skórze" prezentował się jako "łagodny starszy pan", przemawiający "przyjaźnie i pojednawczo": "żadnej zemsty", "negatywnych emocji, osobistych porachunków, kopania leżących". PiS pozostają do spełnienia drogie obietnice wyborcze. "Teraz chodzi o to, skąd ludzie Kaczyńskiego wezmą na to pieniądze czy też będą szukać możliwości odroczenia obiecanek“, pisze gazeta. Istnieją już pierwsze przesłanki pozwalające przypuszczać, że drugie rozwiązanie weźmie górę. Ważniejsze jest jednak - zdaniem Schullera - pytanie o całościowy kurs PiS. O to, czy "namiestnicy Kaczyńskiego“ Szydło i Duda mogą na swoich stanowiskach zdobyć wystarczająco duże znaczenie, aby "obronić pragmatyzm“ przed "wszechmocnym“ Kaczyńskim. "Wynik niedzielnych wyborów budzi w tej kwestii wątpliwości“, pisze FAZ. I wyjaśnia, że uzyskana przez PiS bezwzględna większość nie pozwoli Szydło "przy ewentulnych różnicach zdań z Prezesem uwzględnić życzeń koalicjantów, a Kaczyński nie będzie musiał oglądać się na żadnego z sojuszników, jeśli - wbrew wszystkim zapowiedziom - sam sięgnie po stanowisko premiera“. I to dla Kaczyńskiego nie novum. Podobny ruch wykonał już w 2006 roku przy udziale Kazimierza Marcinkiewicza. "Podobny los może spotkać Beatę Szydło“, zaznacza FAZ.Wspólne interesy i narzędzia naciskuFAZ poświęca także uwagę niemieckim i europejskim aspektom polityki PiS. Źródeł konfliktu nie brakuje: PiS odrzuca m.in. każdą politykę ochrony środowiska, która mogłaby zagrażać śląskim kopalniom, a kwestię uchodźców uznaje za "problem niemiecki“.Mimo wszystko znajdzie się wspólna droga między Berlinem, Brukselą i Warszawą - uspokaja dziennik. Chociażby dlatego, że skierowana na narodowe interesy Polska "ma z Niemcami i resztą Europy ważne interesy“, i w niektórych punktach "jest zależna od dobrej woli swojego partnera“, wyjaśnia FAZ. Zbieżność interesów istnieje w stosunku do Rosji i Ukrainy. Dla PiS istotna jest "jedność Zachodu“ przeciwko Moskwie, a w obliczu zagrożenia ze strony Putina partia życzy sobie od NATO wzmocnionych gwarancji bezpieczeństwa. To możliwe narzędzie wywierania wpływu, jeśli Warszawa zacznie "traktować partnerstwo jako formę boju o interesy“.Innym narzędziem mogą być - według FAZ - fundusze europejskie, które mają rotacyjnie podlegać rewizji. W Berlinie już "o tym się mówi", również przy okazji uchodźców. "Warszawa o tym wie i dlatego pozostaje nadzieja, że Polska także za rządów Kaczyńskiego będzie obliczalna“, przewiduje dziennik i kończy stwierdzeniem, że Polska nie jest już na drodze do roli europejskiego państwa wiodącego prym, jak to miało miejsce za rządów PO.Świadomość silnego sojusznikaZ kolei warszawski korespondent dziennika "Die Welt“ jest przekonany, że "Warszawa pozostanie europejską“. Szydło uchodzi za "pragmatyczkę z własną głową“, ale bez władzy w partii, pisze Gerhard Gnauck. To Kaczyński będzie uzurpowal sobie wpływ na kluczowe decyzje nowego rządu i sterowanie nim. Gazeta zauważa, że przyszła polityka gospodarcza może "nie spodobać się zagranicznym inwestorom“, a "dyscyplina budżetowa zostanie poluzowana“, ale uspokaja pod kątem możliwych skutków dla UE. "Polacy są świadomi zalet wynikających z upragnionego członkostwa w UE (i NATO)“, a "świadomy historii Kaczyński wie, że polskie marzenia o wolności i niepodległości wymagają silnego sojusznika“, pisze "Die Welt“.opr. Katarzyna Domagała/Redakcja Polska Deutsche Welle