Wychodzący w stolicy Bawarii "Münchner Merkur" pisze:"Europa znowu wstrzymuje oddech. Tak mocno, że niektórzy w Brukseli i Berlinie zaczynają sinieć: jeżeli oburzeni obywatele w Austrii i Francji będą kontynuowali w niedzielę to, co politycy uważają za rodzaj amoku wyborców, w poniedziałek w stolicach UE znowu może być burzliwie. Bo też w Rzymie i Wiedniu o losie swoich elit, polityce migracyjnej i generalnie o kierunku polityki w liberalnej demokracji, decydują nie osobliwi Brytyjczycy, lecz rdzenni Europejczycy, którzy zdaniem Brukseli powinni wiedzieć, jak dobrze im się powodzi. Fakt, że wyborcy preferują często partie protestu, dla tradycyjnych polityków powinien być powodem do poważnej refleksji. I do zadania sobie pytania, czy w stolicach jest się jeszcze wystarczająco blisko wyborców i ich potrzeb wyrażających się hasłem więcej bezpieczeństwa i mniej imigracji". W dzienniku "Heilbronner Stimme" czytamy: "Zwłaszcza nasz kraj musi się zastanowić nad swoją odpowiedzialnością. We Włoszech, podobnie jak w Austrii, marka Niemcy nie jest szczególnie lubiana. Włosi czują się wodzeni na sznurku kategoryczną polityką oszczędnościową Berlina. A Austriacy uważają, że kanclerz Niemiec jest odpowiedzialna za kryzys uchodźczy, który wstrząsnął także ich krajem. Chodź jest to w dużej mierze zasługa krytyki ze strony populistów, siejących nierzadko kłamliwą propagandę, nie znaczy, że ich twierdzenia są z gruntu błędne. Jeżeli Niemcy chcą jedności Europy, muszą również ponosić związane z tym konsekwencje." "Frankfurter Rundschau" zauważa: "Tym czego Europa teraz potrzebuje jest zastrzyk integracji. Przeniesienie kompetencji na płaszczyznę UE byłoby w obecnej sytuacji nie do przeforsowania. Można za to robić nieco mniejsze kroki. Państwa członkowskie nie muszą od razu łączyć swoich armii. Pomocne byłoby już ich lepsze, wzajemne powiązanie. Unię walutową można wzmocnić skoordynowaną polityką inwestycyjną i polityką reform, bez zmieniania od razu traktatów unijnych. Jest to jednak możliwe tylko wtedy, kiedy kolejne kraje nie zdystansują się od europejskiego dzieła zjednoczenia". Opr. Elżbieta Stasik/ Redakcja Polska Deutsche Welle