Do rozformowania drugiej kompanii KSK doszło podczas specjalnego apelu w Calw, macierzystym garnizonie tej jednostki. Od 1 sierpnia druga kompania przestaje istnieć. Jak poinformowało dowództwo Bundeswehry, jej żołnierze zostaną przeniesieni do innych pododdziałów KSK albo będą służyć w pozostałych jednostkach wojskowych. Rozwiązanie tej kompanii jest częścią posunięć zarządzonych przez minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer w ramach odpowiedzi na prawicowo-ekstremistyczne incydenty, do których doszło w szeregach KSK. Hitlerowskie pozdrowienie i świńskie łby Druga kompania KSK jest jedną z czterech kompanii operacyjnych tej jednostki specjalnej komandosów, wyspecjalizowanej w uwalnianiu zakładników i innych działaniach wymagających szczególnych kwalifikacji. Niemieckie MON nie podaje, ilu żołnierzy liczy KSK. Ich liczebność ocenia się na około 300 komandosów oraz kilkuset dodatkowych żołnierzy, pełniących funkcje wspomagające, na przykład w logistyce. Żołnierze drugiej kompanii "zasłynęli" z hucznych obchodów pożegnania jednego z dowódców KSK w kwietniu 2017 r., podczas których śpiewano piosenki prawicowych zespołów rockowych, unoszono rękę w geście hitlerowskiego pozdrowienia i zorganizowano zawody w rzucaniu świńskimi łbami na odległość. Wywołało to skandal i dało początek afery wokół ekstremistycznych postaw i poglądów w szeregach KSK. KSK ma czas na zmiany do października W maju tego roku na działce w Saksonii, należącej do jednego z żołnierzy drugiej kompanii, policja znalazła kryjówkę z bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi. Stwierdzono również, że w KSK panuje też częściowo "toksyczny styl dowodzenia". Minister Kramp-Karrenbauer zleciła podjęcie działań mających ukrócić te nieprawidłowości, ze skrajnie prawicowymi postawami i poglądami na czele. Katalog podjętych posunięć obejmuje 60 różnych kroków. Najbardziej spektakularnym z nich jest rozwiązanie drugiej kompanii. Do 31 października jednostka KSK ma czas na udowodnienie, że zmieniła się w pożądanym kierunku. W przeciwnym razie grozi jej całkowite rozwiązanie. (DW, AFP, DPA/jak) Redakcja Polska Deutsche Welle