We wtorek w Luksemburgu odbywa się unijna narada w sprawie migracji. Ministrowie z krajów UE dyskutują w momencie, kiedy Grecja znów stała się główną bramą do Europy dla osób uciekających przed wojnami i ubóstwem na Bliskim Wschodzie, w Azji i Afryce. Według danych ONZ, tylko w tym roku drogą morską dotarło do Europy ponad 45 tys. osób. Seehofer: Nie chcemy powtórki z 2015 r. "Jeśli wszystkie kraje na zewnętrznej granicy UE pozostawimy samym sobie, nigdy nie będzie wspólnej, europejskiej polityki azylowej" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami w Luksemburgu minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer (CSU). "A jeśli nie będzie wspólnej, europejskiej polityki azylowej, to istnieje niebezpieczeństwo, że w całej Europie znów dojdzie do niekontrolowanej imigracji. Byliśmy już świadkami tego i nie chcemy powtórki" - dodał. W sierpniu do Grecji dotarła największa od trzech lat fala migrantów, od podpisania w 2016 r. porozumienia między UE i Turcją. Od momentu wejścia w życie umowy udało się znacznie obniżyć przepływ migrantów do krajów UE. Jednak Turcja od dawna skarży się, że europejskie wsparcie, które otrzymuje w zamian za zahamowanie migracji do Europy, jest zbyt niskie, biorąc pod uwagę, że obecnie gości u siebie około 3,5 mln syryjskich uchodźców. Przeludnione obozy Tymczasem obozy dla migrantów na greckich wyspach są już całkowicie przeludnione. Brytyjska organizacja charytatywna Oxfam opublikowała dane, zgodnie z którymi w samym obozie Moria na wyspie Lesbos umieszczono ponad 13 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. To czterokrotnie więcej, niż obóz jest w stanie pomieścić, gdyż był przygotowany na przyjęcie około 3,1 tys. osób. "Szczególnie niepokojąca jest sytuacja dzieci w obozie Moria" - podkreśliła organizacja Oxfam, zaznaczając, że wiele osób poniżej 18. roku życia przebywa tam bez opieki. Chociaż umowa z Turcją pomogła opanować kryzys w 2015 i 2016 r., potępiły ją organizacje praw człowieka. Argumentowały one, że umowa pogłębia cierpienie osób znajdujących się w niebezpieczeństwie i podkopuje międzynarodowe prawo humanitarne, które gwarantuje azyl dla uchodźców. W zamian za pomoc w zahamowaniu migracji państwa UE obiecały Turcji ok. 6 mld euro na projekty uchodźcze. Unia twierdzi, że pieniądze zostały już przekazane, jednak Ankara zakwestionowała to żądając więcej środków. Cypr, Grecja i Bułgaria biją na alarm Według danych ONZ, kolejnymi krajami po Grecji, do których w tym roku drogą morską dotarło najwięcej migrantów, są m.in.: Hiszpania (prawie 30 tys. osób), Włochy (8 tys.), Malta (1,6 tys.) i Cypr (około 800). Finlandia, która obecnie sprawuje przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, podkreśla, że pod największą presją znalazł się Cypr, biorąc pod uwagę wielkość populacji tego kraju. Cypr, Grecja i Bułgaria we wspólnym dokumencie na ministerialnej naradzie w Luksemburgu zaalarmowały, że sytuacja jest niepokojąca i świadczy o "zbliżającym się kryzysie". "Europa nie może być po raz drugi nieprzygotowana na kryzys. UE musi pozytywnie rozpatrzyć przyznanie dalszych funduszy tym krajom ze wschodnich regionów Morza Śródziemnego, które są dotknięte ogromnym napływem migracji" - podkreśliły w dokumencie. Porozumienie w sprawie relokacji Z kolei fińska minister spraw wewnętrznych Maria Ohisalo oświadczyła, że UE musi zająć się zarówno sytuacją we wschodniej części Morza Śródziemnego, jak i wzdłuż szlaków migracyjnych łączących Afrykę z Włochami i Maltą. Rzym i Valletta próbują we wtorek przekonać inne kraje UE do uczestnictwa w mechanizmie relokacji migrantów. W zeszłym miesiącu Włochy, Malta, Francja i Niemcy porozumiały się w sprawie rozdziału osób uratowanych na Morzu Śródziemnym. Szef resortu spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer oświadczył, że Niemcy mogłyby przyjąć jedną czwartą migrantów, którzy docierają drogą morską do Włoch. Latem statki ratunkowe przez wiele tygodni dryfowały na morzu, ponieważ państwa UE spierały się o to, kto powinien przyjąć migrantów, znajdujących się na pokładach jednostek. Nawet, jeśli we wtorek więcej państw członkowskich poprze mechanizm relokacji migrantów, nadal nie będzie on obowiązkowy. W 2015 r., w szczycie kryzysu migracyjnego, przyjęcia uchodźców w ramach unijnego systemu relokacji odmówiły Polska, Węgry i Czechy. Reuters/mast