Niemiecki system kontroli lotów od dawna narzeka na niedostatek personelu. Teraz pojawiły się kłopoty z techniką. I szybko się raczej nie skończą. Od prawie pięciu dni w centrum kontroli lotów w Langen w Hesji technicy próbują uporać się z awarią komputerów. Centrum to nadzoruje ruch w powietrzu nad największym niemieckim portem lotniczym we Frankfurcie nad Menem. Przyczyną awarii są problemy związane z aktualizacją oprogramowania. Wskutek niej Lufthansa musiała wycofać z rozkładu w poniedziałek, 25 marca, 46 lotów, na czym ucierpiało 4,5 tys. pasażerów. Jak podało kierownictwo spółki Fraport, do której należy lotnisko we Frankfurcie, do południa trzeba było anulować 68 lotów. Zważywszy, że przewidziano na nim dziś prawie 1400 startów i lądowań, owe 68 lotów wydaje się być niewielką liczbą, ale awaria komputerów w Langen od kilku dni wpływa także negatywnie na ruch lotniczy nad znaczną częścią Niemiec. Od wieczora w środę w ubiegłym tygodniu w obszarze kontrolowanym przez centrum w Langen trzeba było ograniczyć go o jedną czwartą. Dlatego już w ubiegłym tygodniu część lotów wypadła z rozkładu. Bezpieczeństwo lotów nie jest zagrożone Niemiecka Agencja Bezpieczeństwa Lotów (DFS) zapewnia, że awaria komputerów nie wpłynęła na stan bezpieczeństwa w ruchu lotniczym w Niemczech. Oprogramowanie, które ją wywołało, informuje kontrolerów lotów o typie samolotu znajdującym się w danej chwili w powietrzu, o jego trasie i przewidywanym czasie lotu. Inne systemy odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotów działają bez zakłóceń. Mimo to awaria w centrum w Langen dotknęła także lotnisko Kolonia/Bonn oraz lotniska w Stuttgarcie i w Düsseldorfie. Uważa się, że przyczyną awarii jest aktualizacja oprogramowania z lutego, która w Langen miała zacząć działać w nocy ze środy na czwartek w ubiegłym tygodniu. Co ciekawe, ten program funkcjonuje bez zakłóceń w innych centrach kontroli lotów DFS w Monachium, Bremie i w Karlsruhe. Teraz jednak, na wszelki wypadek, zdecydowano się na powrót do jego wcześniejszej wersji. Jak wyjaśniła w rozmowie z "Deutsche Welle" rzeczniczka DFS, zajmie to jednak trochę czasu. Czy chaos w ruchu lotniczym się powtórzy? Niespełna pół roku temu w Hamburgu odbyło się spotkanie na szczycie przedstawicieli życia politycznego i gospodarczego poświęcone sytuacji w komunikacji lotniczej w Niemczech. Uchwalono na nim katalog 25 różnych działań, które powinny zapobiec powtórzeniu się chaosu w lotnictwie pasażerskim z ubiegłorocznego lata. W czwartek, 28 marca, nastąpi pierwsza ocena ich skuteczności. Nie jest to dobra wiadomość, ponieważ DFS liczy się w tym roku ze zwiększeniem ruchu w niemieckiej przestrzeni powietrznej do 4 proc. w porównaniu z sytuacją z roku ubiegłego. Wśród postanowień wspomnianego wyżej szczytu w Hamburgu znalazły się takie posunięcia, jak wprowadzenie na lotnisku w Monachium nowych, szybkich skanerów, dzięki którym pasażerowie nie będą musieli wyjmować laptopów z bagażu podręcznego, co przyspieszy ich odprawę. Także na lotnisku w Hamburgu i we Frankfurcie wprowadzone zostaną nowe metody ich odprawy i nowy sprzęt. Największe niemieckie linie lotnicze Lufthansa zamierzają trzymać w pogotowiu więcej zastępczych samolotów, którymi można będzie szybko uzupełnić braki powstałe wskutek awarii innych maszyn. Lufthansa oraz spółka Fraport chcą także zwiększyć liczbę personelu w celu uniknięcia chaosu, do jakiego doszło w lecie 2018 r. Wszystkie wspomniane wyżej posunięcia wydają się obiecujące, ale w tej chwili największym problemem jest oprogramowanie regulujące pracę kontrolerów lotów. Można także obawiać się innych kłopotów w pełni sezonu turystycznego. Federalne Zrzeszenie Niemieckich Przewoźników Lotniczych (BDL) zwróciło uwagę w wewnętrznej analizie na "poważne problemy strukturalne" w pasażerskim ruchu lotniczym, z którymi trudno będzie się uporać. Mamy dziś za dużo lotów i za dużo pasażerów Szef Niemieckiej Agencji Bezpieczeństwa Lotów Klaus-Dieter Scheurle podziela tę opinię i nie wierzy, żeby tego lata udało się znacząco poprawić punktualność w pasażerskim ruchu lotniczym. Jako główną przyczynę tego stanu rzeczy w wywiadzie dla "Deutsche Welle" Scheurle podał zbyt dużą liczbę obsługiwanych lotów i niedostatek personelu. Wiadomo o tym od lat, ale wciąż nie widać poprawy. W tym roku w Niemczech zabraknie 90 kontrolerów ruchu lotniczego. Nie jest łatwo temu zaradzić. Wyszkolenie kontrolerów trwa długo, a zastąpienie brakującego personelu kontrolerami z innych państw jest trudne z racji obowiązujących w Europie przepisów. Licencja każdego kontrolera lotów jest ważna tylko na lotnisku, w którym pracuje na co dzień. Jeśli kontroler chciałby podjąć pracę w innym porcie lotniczym, musi wystąpić o nową licencję po odbyciu rocznego przeszkolenia, ale wtedy jego dotychczasowa licencja traci ważność. Wygląda zatem na to, że także w tym roku pasażerowie będą narzekać na opóźnione samoloty. W roku ubiegłym co dwunasty samolot wylądował z ponad godzinnym opóźnieniem, a Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej przewiduje, że do 2040 r. ruch lotniczy zwiększy się o połowę. Czyżby więc miało być coraz gorzej? DW, dpa, rtr, afp / jak