W ubiegłym roku Niemcy odesłały do krajów pochodzenia rekordową liczbę migrantów, którym odmówiono azylu.
Szef Urzędu Kanclerskiego i pełnomocnik rządu w Berlinie ds. uchodźców Peter Altmaier powiedział w wywiadzie dla "Bild am Sonntag", że w 2016 roku do krajów pochodzenia odesłano ponad 80 tys. uchodźców i migrantów, którym odmówiono azylu w RFN. "Jest to rekord, a ich liczba będzie nadal wzrastać", podkreślił.
Serwis informacyjny Mediendienst Integration podał, że w roku ubiegłym deportowano z Niemiec około 25 tys. osób, których podania o azyl zostały rozpatrzone negatywnie. Większość z nich (5100) wydalono z Nadrenii Północnej-Westfalii. Kolejne grupy migrantów wydalono z Badenii-Württembergii (3600) i Bawarii (3300). Około 54 tys. osób wyjechało dobrowolnie z Niemiec w ramach programów REAG/GARP, które zapewniają im pomoc finansową na zagospodarowanie się w kraju pochodzenia.
We wspomnianym na wstępie wywiadzie dla "BamS" Peter Altmaier podał również, że w 2016 roku rozpatrzono w Niemczech około 700 tys. wniosków azylowych, z których prawie 300 tys. odrzucono. "Te osoby chcemy szybko odesłać, w przeciwnym razie ucierpi wiarygodność naszego państwa prawa", podkreślił. Altmaier zwrócił uwagę, że w pierwszej kolejności należy deportować z Niemiec "ludzi, stwarzających zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa".
Szef Urzędu Kanclerskiego popiera propozycję federalnego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizière, który opowiedział się za utworzeniem kilku centralnie kierowanych ośrodków dla uchodźców i migrantów, którym odmówiono azylu, i którzy w związku z tym powinni niezwłocznie opuścić Niemcy. Takie ośrodki, nazwane centrami wyjazdowymi (Ausreisezentren), mogą okazać się, jak to ujął dosłownie Altmaier, "bardzo sensowne" ponieważ, jak wyjaśnił, "często mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której w dniu odesłania do kraju pochodzenia osób, którym odmówiono azylu, mniej niż połowa z nich rzeczywiście czekała na odesłanie". Reszta się gdzieś "zawieruszyła".
Altmaier skrytykował decyzję władz kraju związkowego Szlezwika-Holsztynu, które odmówiły deportowania do kraju pochodzenia uchodźców i migrantów z Afganistanu. Ponieważ za wydalanie migrantów odpowiedzialne są rządy krajów związkowych RFN, takie stanowisko, jakie zajął rząd Szlezwika-Holsztynu, kłóci się z linią rządu w Berlinie, który chciałby odesłać jak najwięcej migrantów nie spełniających kryteriów pozwalających im na pozostanie w Niemczech. Rząd federalny zaklasyfikował Afganistan do grupy krajów bezpiecznych. Sam Altmaier podkreślił, że w Afganistanie "z pewnością są miasta i całe regiony, w których migranci powracający z Niemiec mogą żyć bezpiecznie".
Peter Altmaier wezwał te kraje związkowe, w których rządzi koalicja SPD-Zieloni, do zaliczenia Tunezji, Algierii i Maroka do bezpiecznych krajów pochodzenia, tak jak uczynił to już rząd Badenii-Wirtembergii. Teraz w jego ślady "powinny pójść rządy Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii", oświadczył. Sprawą to powinien, jak podkreślił, szybko ponownie zająć się Bundesrat.
"Bild am Sonntag" podaje, że liczba uchodźców i migrantów przybywających do Niemiec wyraźnie zmalała. W styczniu bieżącego roku 14 tys. 349 osób złożyło w RFN podanie o azyl. W styczniu ubiegłego roku było ich 91 tys. 671. Liczba uchodźców i migrantów przybyłych do Niemiec wynosiła w styczniu 2016 roku około 65 tys. osób, a w styczniu tego roku już tylko 2 tys. 600.
DW, afp / Andrzej Pawlak