Prokuratura Generalna w Karlsruhe ma pełne ręce roboty. W tym roku liczba prowadzonych przez nią spraw związanych z zagrożeniem terrorystycznym była pięciokrotnie wyższa niż w 2016 r. Prokuratura wszczęła około 1,2 tys. nowych dochodzeń. Aż tysiąc dotyczy islamistów - poinformował rzecznik Prokuratury Generalnej. Tym samym liczba prowadzonych spraw jest pięciokrotnie wyższa niż w roku ubiegłym, kiedy odnotowano 250 przypadków. Za dużo spraw, za mało ludzi Z takim nakładem pracy nie radzi już sobie urząd w Karlsruhe. Dlatego co trzecie postępowanie zostało przekazane prokuraturom na szczeblu krajów związkowych - najczęściej do Duesseldorfu, Berlina, Frankfurtu i Hamburga. Prokuratura Generalna w Karlsruhe jest najwyższym w Niemczech organem prowadzącym postępowania karne. W jej gestii są przestępstwa, które w szczególnym stopniu dotyczą bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego w kraju, w tym akty terroru. Przypadki "o drugorzędnym znaczeniu" prokuratura może przekazać urzędom niższego szczebla. Sędziowie: Nie dajemy rady! - Prokuratura jest przeciążona - skarży się przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Sędziów Sven Rebehn. Dlatego prokurator generalny nie ma innej możliwości niż przekazanie części przypadków innym urzędom. Rebehn podkreśla, że w całym sądownictwie karnym potrzeba więcej rąk do pracy. W prokuraturach landowych zajmujących się sprawami ochrony państwa nakład pracy wcale nie jest mniejszy - mówi Rebehn. Przybyło także spraw, które leżą w ich gestii. Chodzi m.in. o pobyty w obozach szkoleniowych dla terrorystów, wyjazdy w regiony objęte wojną czy finansowanie terroryzmu. Przypadki, które oddaje Karlsruhe, to dodatkowy balast - twierdzi Rebehn. Brakuje 2 tys. sędziów i prokuratorów Jak wyliczyło Niemieckie Stowarzyszenie Sędziów, Niemcy potrzebowałyby ok. 2 tys. dodatkowych sędziów i prokuratorów. Jeśli polityka nie znajdzie na to odpowiedniego sposobu, sytuacja w przyszłości jeszcze się pogorszy. Gros pracowników wymiaru sprawiedliwości przejdzie bowiem w najbliższych latach na emeryturę. Katarzyna Domagała /dpa, DW