W akcję ratowania uchodźców na Morzu Śródziemnym angażuje się przede wszystkim przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD) Heinrich Bedford-Strohm. Za zaangażowanie to grozi mu się śmiercią, o czym powiedział w rozmowie z dziennikiem "Augsburger Allgemeine". Otrzymał - jak mówił - bardzo konkretne groźby. "Nie traktuję ich jednak bardzo poważnie" - dodał. Bedford-Strohm we współpracy z innymi zainicjował sojusz o nazwie "United4Rescue". Wspólnie chcą wysłać własny statek do ratowania uchodźców na Morzu Śródziemnym. Sojusz skupia około 150 organizacji. Nienawistne wiadomości Przeciwnicy tej akcji atakują nie tylko Bedforda-Strohma. Jak poinformował rzecznik akcji Joachim Lenz, wielu uczestników otrzymuje pełne nienawiści wiadomości. "Zauważamy, że zaostrzyły się groźby i klimat dyskusji" - skomentował Bernhard Kellner, rzecznik arcybiskupa Monachium i przewodniczącego Episkopatu Niemiec, kardynała Reinharda Marxa. Kardynał Marx i przewodniczący EKD Bedford-Strohm w połowie grudnia podczas mszy ekumenicznej w monachijskiej katedrze skierowali słowa przestrogi pod adresem polityków. Bedford-Strohm bronił planów związanych z ratowaniem rozbitków na morzu. "To nie ma nic wspólnego z politycznym aktywizmem" - podkreślał. O szefie resortu spraw wewnętrznych Horście Seehoferze, który walczy o europejski mechanizm podziału uchodźców, powiedział: "Bardzo go popieram w jego planach, aby otrzymał od innych krajów odpowiednie zapewnienia. Nie możemy jednak bezczynie czekać, aż Europa dojdzie do porozumienia. Musimy działać już teraz". Misja ruszy wiosną Rzecznik sojuszu "United4Rescue" Joachim Lenz zapewnia, że uczestnicy akcji "pozostają przy obranym kursie". "Nienawiść nas od niego nie odwiedzie" - dodał. Inicjatorzy akcji chcą, by już wiosną tego roku misja ruszyła pod skrzydłami organizacji ratującej rozbitków Sea-Watch. Na poczet misji ma zostać zakupiony pod koniec stycznia statek, który jest obecnie własnością kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn. Do tej pory statek przeznaczony był do celów naukowych. Jego wartość szacowana jest na milion euro. Już teraz inicjatorzy akcji dysponują znaczną kwotą pochodzącą z datków kościelnych i od osób prywatnych. dpa/dom, Redakcja Polska Deutsche Welle