Bundestag przyjął dziś (07.06.2019) w imiennym głosowaniu zmiany w przepisach, przewidujące wyraźne rozszerzenie aresztu deportacyjnego i ograniczenie świadczeń dla osób ubiegających się o azyl w Niemczech. Za rządowym projektem zmian głosowało 372 posłów, 159 było przeciw, a 11 wstrzymało się od głosu. Nowelizacja przeszła mimo ostrych protestów ze strony opozycji i społeczeństwa obywatelskiego. Projekt ten zakłada między innymi, że osoby przewidziane do wydalenia z Niemiec można będzie łatwiej osadzić w areszcie deportacyjnym. Ponadto można je będzie także przetrzymywać w więzieniach w odrębnych celach, bez kontaktu z innymi osadzonymi. Termin wydalenia z Niemiec nie będzie im już podawany wcześniej. Ustawa o uporządkowanym powrocie wprowadza także nowy status: "tolerowanie osób o nieustalonej tożamości". Chodzi tu o osoby, które starają się uniknąć wydalenia z Niemiec przez podawanie władzom fałszywych danych osobowych. - Osoby, którym nie przysługuje prawo pobytu w Niemczech, będą musiały je opuścić - powiedział minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer podczas gorącej chwilami debaty w Bundestagu. - Nakaz opuszczenia Niemiec musi zostać zrealizowany - podkreślił. Chodzi tu o konsekwentne postępowanie z tymi migrantami, którzy nie mają żadnych podstaw prawnych do pozostania w Niemczech. Seehofer określił nową ustawę jako "punkt zwrotny w naszej polityce migracyjnej". W ten sposób, Niemcy otrzymują najnowocześniejszą ustawę integracyjną, dodał. Ostra krytyka ze strony opozycji Partia Lewica i Zieloni ostro skrytykowali poważną ingerencję w prawa podstawowe osób poszukujących schronienia w Niemczech oraz zbyt szybkie tempo procedowania ustawy w Bundestagu. Posłanka Lewicy Ulla Jelpke mówiła o "bezprzykładnym ataku" na ich prawa, a poseł Zielonych Filiz Polat o "czarnym dniu dla demokracji". Jego zdaniem, pakiet migracyjny jest w gruncie rzeczy "pakietem wykluczeniowym i wydaleniowym", a rząd utracił miarę w swej polityce migracyjnej. Polat podkreślił, że niemiecka konstytucja odnosi się do wszystkich ludzi niezależnie od ich pochodzenia i obejmuje także tych, którym odmówiono azylu w Niemczech. Posłanka partii FDP Linda Teuteberg zarzuciła koalicji rządowej "fuszerkę". W jej przekonaniu ustawa o uporządkowanym powrocie sprawia, że niemieckie prawo azylowe i prawo pobytowe staje się nieprzejrzyste i podatne na błędy. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby, jak powiedziała, wprowadzenie kodeksu obejmującego ustawy odnoszące się do migracji. Bernd Baumann z partii AfD powiedział, że mamy do czynienia z "katalogiem zapowiedzi i obietnic bez pokrycia", które nie wprowadzą ani porządku, ani nie przyczynią się do powrotu niepożądanych migrantów z Niemiec do ich krajów pochodzenia. Wątpliwości ze strony organizacji Swoje wątpliwości wobec nowej ustawy zgłosiło wiele organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Skrytykowały one zwłaszcza ostre przepisy odnoszące się do wydalania z Niemiec niepożądanych migrantów. Organizacja Pro Asyl wystąpiła z apelem do posłów, aby nie uchwalali ustawy o uporządkowanym powrocie, ponieważ w rzeczywistości powinna nosić ona nazwę "ustawy 'wynoście się'". Wiceprzewodnicząca klubu poselskiego partii SPD w Bundestagu Eva Högl odrzuciła zarzuty opozycji jako bezpodstawne. Dotyczy to zwłaszcza przepisów regulujących osadzanie migrantów w areszcie deportacyjnym, które, jak podkreśliła, wypływają "z podstawowych zasad państwa prawa". Cały pakiet migracyjny natomiast opiera się na zasadach humanitarnego prawa azylowego, nowoczesnej ustawie migracyjnej, zasadach integracji oraz jasnych przepisach dotyczących deportacji osób niepożądanych. - Kto nie otrzymał w Niemczech azylu i nie może tu pozostać na innych zasadach, ten musi Niemcy opuścić - oświadczyła Eva Högl. Redakcja Polska Deutsche Welle